Kategorie
nominacje, q

Powiedzmy że drugie Q&A – odpowiedzi

Hej! 🙂
Dawno dawno temu, a dokładniej w zeszły piątek zadałam Wam pytania, dziś postanowiłam na nie odpowiedzieć. 🙂
Rogan
– Dokąd tym razem zaniosły Cię nadmorskie wichry?
Byłam w Rumi i w Jantarze, w obu tych miejscach było przemiło. 🙂
– Jak długo mogłaś doświadczać morskich fal?
Przez całe dziewięć dni, odliczając te, w których uniemożliwiała mi to pogoda. 🙂
– Dlaczego aż tak bardzo jesteś niewyspana po, było nie było, wypoczynku?
I to jest ten moment, w którym muszę odpowiedzieć obszerniej.
Ci, którzy znają mnie nieco bardziej wiedzą, że uwielbiam siedzieć w nocy, co przekłada się na to, że rano nie nadaje się zupełnie do niczego.
Moja mama ma dokładnie tak samo, co oznacza, że wracałyśmy do domu cioci dość późno i chciałyśmy pospać. Niestety babcia z ciocią mają zupełnie inny styl życia, więc nie było to wcale aż takie łatwe.
W Jantarowym hotelu nie mogłam spać przez temperaturę i dźwięki dochodzące zza okna. 🙂
– Skoro laskowski czas był tak trudny oraz intensywny, może jakieś najlepsze wspomnienie z tamtego okresu?
Ciężko powiedzieć, które jest najlepsze.
Bardzo lubiłam zostawać na weekendy, wtedy z Agatą znaną szerzej jako As robiłyśmy dużo fajnych rzeczy. 🙂
Jednym z fajniejszych weekendowych wspomnień jest siedzenie na balkonie. Pewnej soboty, gdy na zegarach wybiła dwudziesta druga poszłyśmy z Klaudi na chwilkę na balkon, okazało się wtedy, że ktoś gra mecz, a że na przeciwko mieliśmy remizę, to i imprezy różne w niej bywały. 🙂
Gdy dziewczynki usłyszały, co krzyczą CI ludzie uznały, że muszą do nas dołączyć.
Tak o to kilkuosobowa grupka przeniosła sobie krzesła na całkiem spory balkon i siedziałyśmy tam dość długo. 🙂 Dopóki nie wygoniły nas Panie nocne.
Całkiem miłe było też robienie sobie kanapek po nocach. 🙂
W weekendy mieliśmy łączenia, co oznaczało, że na dwie grupy był jeden wychowawca. To sprzyjało integracji. Kiedyś zebraliśmy się w nocy całą dziesiątką, która akurat na weekend została. Było tam całkiem sympatycznie. 🙂
Julitka pyta o moje plany na przyszłość.
Zamierzam studiować oligofrenopedagogikę niezmiennie od kilku lat. 🙂
O szpilkach kiedyś stworzę, jak się mentalnie przygotuję.
Noszę dość często, choć raczej nie na co dzień.
Mam je na wszystkich koncertach i bardziej oficjalnych wydarzeniach.
Kiedyś w Laskach zdarzyło mi się wracać z jakiejś uroczystości i prowadzić kilka osób, o zgrozo mimo że byłam w szpilkach. 🙂
Moonlight22 zadała mi bardzo matematyczne pytania, na które odpowiadać po pierwsze nie chcę, po drugie na jedno z nich nawet bym nie umiała. 😀
Zuza: skończyliście jakoś kiedyś The Roud Less Travel?
Wyjaśnienie dla świata, było to takie słuchowisko, które zaczęliśmy kiedyś na angielskim.
O babce, którą denerwował mąż, więc uciekła do Kalifornii, tak w skrócie.
Nie, niestety nie skończyliśmy, ale jeśli kiedyś znajdę, to chętnie sobie odświeżę i dokończę, bo było to całkiem ciekawe.
Julitka:
Czy zmuszali Cię do chodzenia na mszę?
Trudny temat, ale niestety tak. Msze w Laskach są obowiązkowe, choć różne podejście mają do tego ludzie.
Nigdy jakoś wybitnie nie protestowałam, bo w końcu wiedziałam gdzie idę.
Nie lubiłam natomiast, gdy w naszym wolnym czasie organizowano jakieś obowiązkowe wydarzenia związane z religią, bo o ile rozumiem zasadność obowiązkowych mszy w ośrodku katolickim, o tyle trochę nie wiem po co zmuszać ludzi do chodzenia na spotkania, które ich nie interesują.
Utkwiło mi też mocno w pamięci spotkanie z kimś, kto głosił swoje świadectwo i bardzo mocno obrażał niewierzących.
Powiedział, że ten kto nie wierzy ma serce z kamienia i nie może być dobrym człowiekiem.
I choć wierze, to uważam to za coś nieodpowiedniego. Dlaczego skoro mówi się tyle o szacunku i tolerancji i od nas tego oczekiwano, to nie dawano nam tego samego..
Co gorsza nikt poza grupką osób, których te słowa dotyczyły nie zwrócił na to specjalnej uwagi. Ale gdyby przyszedł ktoś kontrowersyjny i powiedział coś złego na temat ludzi wierzących, albo po prostu coś niewygodnego, na pewno miałby problemy..
Czy przez Laski jesteś ateistką?
Zacznijmy od tego, że w ogóle nie jestem ateistką. Nie chciałabym się wciskać w ramy jakichś definicji. Modle się, wierzę w Boga i wiem, że istnieje. Jestem natomiast bardzo daleka od kościoła katolickiego i tak, niestety w dużej mierze przez Laski.
Zwłaszcza Przez to, że tam trzeba było ślepo akceptować i nie zadawać pytań, ale też przez to, że był silny przymus.
Nie przeczę, spotkałam tam kilka wspaniałych i otwartych osób, które miały chęć do dyskusji, większość jednak wolała powiedzieć mi coś niemiłego lub się obrazić, zamiast odpowiedzieć.
Podobnie było gdy w klasie maturalnej zrezygnowałam z religii. Usłyszałam mnóstwo przykrych słów, i oczywiście rozumiem, każdy ma prawo się ze mną nie zgadzać i może mi powiedzieć coś konstruktywnego, ale wytykanie nas palcami i publiczne mówienie o tym, jakie to my jesteśmy złe, bo jesteśmy antychrystami i wiele innych słów paść nie powinno, przez zwykły szacunek. Na szczęście były też osoby, które podeszły do tego normalnie i nawet jeśli się ze mną nie zgadzały, to wyrażały to w konstruktywny sposób. 🙂
Czy tam nauczyłaś się palić i jaki Laski miały na to wpływ?
Nie do końca, równie dobrze mogłabym zapalić po raz pierwszy w masówce, czy gdziekolwiek indziej. Same Laski nie miały na to żadnego wpływu.
Postukujacy:
Czy masz w głowie opracowany idealny lub bajeczny świat, w którym chciałabyś kiedyś zamieszkac?
Nie mam, ale na pewno chciałabym zamieszkać w takim, w którym ludzie by się szanowali, akceptowali i rozumieli. Dużo ludzi o tym marzy i ktoś może zarzucić mi, że to są wytarte frazesy. Ale jako osoba o kontrowersyjnych poglądach na wiele spraw, naprawdę bardzo bym chciała by tak było, bo znacznie ułatwiło by mi to współistnienie z ludźmi, i nie musiałabym milczeć w wielu sytuacjach tylko po to, by mi się nie dostało..
Peterman:
Czy w Laskach udało Ci się nawiązać przyjaźnie, o których możesz powiedzieć że będą na lata?
Nie lubię czynić założeń i zastanawiać się ile będzie trwała relacja, ale wydaje mi się, że tak. Zawsze Jeśli w jakąś wchodzę, staram się o nią mocno dbać, i jeśli coś mnie z tymi osobami rozdzieli, to życie i to, na co nie mam wpływu. Zrobię natomiast to co w mojej mocy by tak się nie stało
Gdybyś miała taką możliwość, co byś tam zmieniła?
Na pewno to o czym mówiłam wyżej. Czyli jeśli chcemy głosić hasła o tym, że trzeba dbać o bliźnich, szanować ich i inne takie, to zamiast tylko o tym mówić, trzeba też to robić.
Dobrze by było, gdyby niektórzy ludzie byli bardziej otwarci i patrzyli na konkretną sytuacje, a nie tylko na zasady, ale to są raczej takie bardziej ogólne rzeczy.
W samych Laskach myślę że zmieniłabym spojrzenie na spotkania dziewczyn z chłopakami.
Bo owszem można się spotykać, ale jeśli chcemy być pod dachem, musimy siedzieć albo na jadalni, albo w świetlicy, gdzie wszystko widać. Nie rozumiem tego o tyle, że na spacer można iść bez kontroli i spotykać się też, fajnie więc by było, gdyby się dało usiąść gdzieś wewnątrz w spokoju i po prostu pogadać. Fakt że mnie to nie do końca dotyczyło, bo nie byłam w żadnym związku, ale wiem, że wielu osobom to mocno przeszkadzało. Mi też o tyle, że czasem przyjeżdżał do mnie ktoś ze znajomych i dopóki była ładna pogoda, było wspaniale. Natomiast gdy się ona zmieniała trzeba było coś ze sobą zrobić.
Zmieniłabym też troszkę laskowskie jedzenie, bo choć w przeciwieństwie do dużej części internatowej społeczności nie uważam, żeby było tragiczne, o tyle niektóre rzeczy faktycznie były niedobre.
Cudownie by też było, gdyby w Laskach organizowano więcej ogólnodostępnych wydarzeń. Często mieliśmy spotkania i różne warsztaty z uczniami ze szkoły europejskiej, co zdecydowanie zaliczam do plusów. Ale organizowanie większej ilości konkursów, spotkań czy warsztatów nikomu by nie zaszkodziło, a mogło by nam wyjść na dobre.
Bardzo dużym plusem było by również robienie większej ilości spotkań niezwiązanych z religią.
Czy uważasz, że laski znacząco przyczyniły się do twojego zrehabilitowania? Mam na myśli poruszanie się, czynności dnia codziennego etc.
Tak, zanim przyszłam do Lasek potrafiłam robić sporo rzeczy, ale robiłam je po swojemu. Tam pokazano mi dużo patentów i sposobów, dzięki którym jest mi po prostu wygodniej. 🙂
Julitka : Czy Laski hejtują masówki jak hejterzy Eltena i Prowadnicę? 😀
Nie, nigdy nie spotkałam się z żadnym negatywnym komentarzem a propos masówki
Czasem bywali tylko zaskoczeni, że jestem po szkole masowej, a tak dobrze ogarniam rozwiązania technologiczne dostępne dla nas.
Czy orientacja przestrzenna jest tam na tak dobrym poziomie, jak się mówi?
Nie bardzo mam porównanie z jakimś innym miejscem, ale sądzę, że tak. Niestety sporo zajęć przepadło mi przez pandemie i przez chorowanie moje lub Pana, ale i tak uważam, że nauczyłam się całkiem dużo. 🙂
Czy nauczyłaś się gotować i sprzątać? Czy tego sprzątania było dużo?
Dwa razy tak. 😉
Gotowania uczyliśmy się na przykład na zajęciach kulinarnych, które ja miałam niestety tylko przez rok, ponieważ zmieniła się Pani, a że z tą nową Panią niezbyt za sobą przepadałyśmy, to się na nie nie zapisałam.
O dyżurach kiedyś już pisałam, nie było ich przesadnie dużo, ale wymagały sporych umiejętności, oczywiście, gdy z czymś nie można było sobie poradzić można było liczyć na pomoc.
Co robiłaś po lekcjach? Nudziłaś się?
Nie, ja się generalnie nigdy nie nudzę.
Uczestniczyłam w wolontariacie z dzieciakami, chodziłam na zajęcia dodatkowe, spędzałam czas z przyjaciółmi, czytałam książki, pomagałam w różnych inicjatywach. 🙂
Czy wpychali Cię do szkoły muzycznej?
Gdy przyszłam do Lasek byłam już po pierwszym stopniu, drugiego niestety tam nie ma. Z własnej woli zdecydowałam się na kilka przedmiotów w tzw ognisku muzycznym, ale nikt mnie nie namawiał. 🙂
Czy denerwował Cię poziom Twojej klasy?Czy był dużo niższy od Twojego?
Na szczęście w klasie miałam prawie same osoby, które były po masówkach, więc praca szła nam całkiem sprawnie, bo wszyscy wiedzieli jak sobie radzić. 🙂 Wiadomo, każdy z nas miał mocne i słabsze strony, ale nikt jakoś znacząco nie spowalniał pracy. 🙂
Czy patrzyli na Ciebie jak na dziwadło, skoro przyszłaś z masówki?
Poniekąd odpowiedziałam na to pytanie mówiąc o negatywnych komentarzach. Rzadko ktoś się do tego odnosił, a jeśli już to robił, to słyszałam na ten temat pozytywne słowa. 🙂
Zuzler: Czy po czasie już pewnym nadal uważasz, że Laski były wyborem przynajmniej konkurencyjnym do masówki? Niezależnie od odpowiedzi, oczywiście, dlaczego?
Jeśli chodzi o to, czy żałuje że wybrałam Laski, to zdecydowanie nie. W Laskach zawarłam dużo relacji i w reszcie nie byłam sama wśród tłumu.
Tam też nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy.
Ale oczywiście były i minusy, w masówce brałam udział w wielu konkursach i olimpiadach, które były ogólnodostępne, w ośrodku bardzo mocno mi tego brakowało.
Na podstawie Twoich obserwacji, jakie są różnice między Twoimi rówieśnikami niewidomymi/słabowidzącymi a sprawnymi?
Staram się nie patrzeć na ludzi przez pryzmat ich niepełnosprawności.
Znam młodych niewidomych, którzy są dużo bardziej ogarnięci niż niejeden sprawny dorosły, ale i na odwrót.
Na pewno sporo osób, które całą edukacje odbywały w Laskach ma charakterystyczne poglądy, ale nie jest to niczym dziwnym.
Ja natomiast ciesze się, że poszłam tam tak późno, bo dzięki temu nie stałam się innym człowiekiem.
Oczywiście, wyciągnęłam stamtąd to, co wyciągnąć mogłam, ale nie dałam się zmanipulować i zmusić do wyznawania takich zasad i reguł, do jakich niektórzy bardzo mocno chcieli mnie nakłonić.
Czy zdarzało się, żeby wychowawcy czy nauczyciele łamali prawa Twoje lub innych pensjonariuszy? Jeśli tak, to jak wypadało to na tle masówki?
Prawdę mówiąc, nie zdarzyło mi się być przy żadnej sytuacji, w której łamane były czyjeś prawa.
Oczywiście, zdarzało się zarówno w masówce jak i w ośrodku, że ktoś prowadził ostre dyskusje z wychowawcą czy nauczycielem, ale nie było to niczym niezwykłym.
W szkole masowej natomiast dużo częściej zdarzały się konflikty między rówieśnikami, i tam też częściej łamano podstawowe prawa. Bo o wszystko musiałam walczyć i się prosić..
Jaki i dla kogo był wybór zajęć dodatkowych? Czy były wśród nich jakieś naprawdę wartościowe, z których można wiele wyciągnąć?
Nie bardzo mogę się wypowiadać na temat internatu chłopaków, bo nie do końca wiem co on oferował.
U nas na pewno były zajęcia kulinarne, zajęcia niemowlęce, które ma każda chętna osoba w klasie maturalnej, oczywiście orientacja, rehabilitacja ruchowa i inne tego typu. Działało też prężnie koło Caritas i rada internatu, uczestniczyłam zarówno w jednym jak i drugim.
Co robiliście na wf-ie?
Ja byłam w ekipie, która zwykle wybierała showdowna. Zdarzało się też, że ćwiczyliśmy na siłowni, chodziliśmy z kijkami, graliśmy w goalballa, biegaliśmy, graliśmy w kręgle i pewnie jeszcze inne rzeczy by się znalazły. 🙂
Dzięki za wszystkie pytania, jeśli chcecie o coś jeszcze dopytać, zachęcam. 🙂

Kategorie
nominacje, q

Łańcuszek wspomnień. ;)

Dzień dobry!
W związku z tym, że prosiłam Dawida o łańcuszek, głupio by było nic nie napisać. 😉 CO prawda na początku zwątpiłam, bo przecież ja nie mam takich historii, natomiast po przemyśleniu sprawy uznałam że wyzwanie trzeba choć częściowo wypełnić. 🙂
1. Ulubiony przebój radiowy z dzieciństwa:
Na to pytanie odpowiedzieć nie jestem w stanie, bo są takie z których pamiętam np. melodie, ale nie kojarzę tytułu ani żadnych słów. Znacznie łatwiej poszło by mi z takimi, które mnie stresowały. Bo często w moim życiu występowały zbiegi okoliczności polegające na tym, że jedna piosenka była danego dnia puszczona w radiu parę razy, po czym działo się coś trudnego, i powtarzało się to kilka razy.
2. Dziwna, a jednak nieodłączna fantazja?
Myślę że wiązała się ona z marzeniami, wyobrażałam sobie wielki dom, z mnóstwem pomieszczeń, schodów, przejść rzeczy i zwierząt. Było też w nim zawsze sporo osób i tajemniczych wydarzeń, poniekąd się spełniło. 🙂
3. Zaskakująca zabawa z dzieciństwa?
Konkretna zabawa to nie była, ale miałam bardzo dużo ludzików i figurek zwierząt, w związku z tym, że żadna osoba widząca nie opisywała mi co jest czym, ponazywałam zwierzęta według własnej inwencji. I tak np. to co zawsze nazywałam kretem okazało się kaczką, co mnie niepomiernie zdziwiło, akurat ten przykład nie jest prawdziwy, ale nie pamiętam co było czym, wiem natomiast na pewno, że różnice były kolosalne.
4. Gdzie chodziliście na spacery?
Od szóstego roku życia, czyli od momentu w którym wyprowadziłyśmy się z mamą od babci, miejscem w które najczęściej chodziłyśmy był Auchan. Idzie się do niego Ok dwudziestu minut, zawsze szłyśmy tam wieczorem. W drodze albo rozmawiałyśmy, albo słuchałyśmy muzyki, wracając jadłyśmy różne dobre rzeczy, a potem szłyśmy na huśtawki na plac zabaw który znajduje się pod moim oknem. Teraz również zdarza nam się odwiedzać to miejsce. 🙂
Z babcią natomiast chodziłyśmy do lidla, schemat był podobny. 🙂
Pamiętam też z wczesnego dzieciństwa, że bywałyśmy z mamą gdzieś daleko, nie wiem dokładnie gdzie, i jakoś mi się wkręciło, że skoro wracamy stamtąd na około, to powinnyśmy znaleźć się nie z przodu bloku, tylko z tyłu, i przez to do mieszkania wchodzić nie drzwiami, tylko od drugiej strony. Patrząc na rozplanowanie mieszkania mojej babci, wejście musiało by się znajdować w kuchni za kuchenką, i zawsze byłam strasznie rozczarowana, że jednak wracamy wejściem normalnym.
5. Jaka była wasza spektakularna psota z dzieciństwa?
Zmartwię Was, byłam bardzo grzecznym dzieckiem i nie robiłam niczego spektakularnego.
Ale mogę Wam opowiedzieć interesującą historie, która od razu zaznaczę z psotą nie ma nic wspólnego, ale skoro przyszła mi na myśl, to mogę się podzielić.
jako trzyletnie dziecko wysypałam pluszaki z kartonowego pudełka i do niego weszłam, wychodząc złamałam sobie obojczyk. DO dziś nie mam pojęcia po co tam właziłam, ale pamiętam że czas kiedy miałam rękę w gipsie był czasem uciążliwym.
6. Co udało wam się zepsuć?
Dużo rzeczy. 🙂 Często byłam ciekawa, co mają w środku zabawki, w związku z czym często w miarę możliwości rozkładałam je na części. Szczytem była chyba plastikowa lalka, która była dość lekka. Z powodu jej wagi podejrzewałam, że jest w środku pusta, ale uznałam że w tym musi być jakiś podstęp. Pozbawiłam ją więc rąk, nug i głowy, ale niestety w biednym szkielecie nic nie było.
Natomiast chęć do sprawdzania takich rzeczy została mi nadal.
Ostatnio z koleżankami byłyśmy na showdownie, była tam nadpęknięta piłka, która miała trafić do śmieci.
Uznałyśmy, że taka okazja pod żadnym pozorem nie może się zmarnować.
Z @Moonlight22 grałyśmy nią pracowicie i długo, aż pękła trochę więcej, potem trzecia koleżanka potraktowała ją jak jajko, postukując radośnie o brzeg stołu. Z piłki wypadła jedna, maleńka metalowa kuleczka, do tej pory nie możemy uwierzyć, że ona robi tyyyyle hałasu.
7. Co lubiliście, a czego nie lubiliście ubierać?
Do dziś krąży po rodzinie pewna anegdota.
Jako bardzo małe dziecko, kilku miesięczne, strasznie nie lubiłam czapek. W związku z tym rozciągałam je, próbowałam się ich pozbyć i robiłam wiele innych rzeczy. Kiedyś, gdy bardzo płakałam pewna Pani rzuciła przypuszczenie, że dziecko pewnie się denerwuje, bo czapeczka spadła mu na oczy, i nie widzi co się dzieje wokół.
Teraz najbardziej nie lubię rękawiczek, jasne, jak muszę to włożę, ale w przeważającej większości marznę ogromnie, a nie zakładam, bo utrudniają mi życie.
Bardzo nie lubię też koszul, nie mam pojęcia czemu. Sukienki, spódnice, szpilki, proszę bardzo, ale zabierzcie ode mnie wszystkie koszule tego świata, poza nocnymi oczywiście. 😉
8. Kiedy czuliście się dorośli?
Najbardziej chyba wtedy, gdy musiałam rozwiązywać różne problemy, i ogarniać rzeczywistość znacznie bardziej niż przeciętne dziecko.
Ale też w momencie, kiedy zarobiłam pierwsze pieniądze występując w filmie u Wegi z GOspelem. Nagranie jest gdzieś na blogu. 😉
Czułam się też tak w sytyuacjach, kiedy mogłam coś komuś pokazać, nauczyć, wytłumaczyć.
9. Czego wam zakazywano, a co robiliście i tak?
Moja mama jest człowiekiem dość otwartym, w związku z czym zakazów do łamania miałam dosyć niewiele. Ona po prostu uznawała, że mam robić wtedy, kiedy ona tego nie widzi.
Była natomiast zabawa, którą bardzo z przyjaciółką lubiłyśmy, a która wymagała małego przemeblowania. Mianowicie, koniecznie chciałyśmy zawijać się w dywan, nie wiem czemu, może dlatego że był duży, puchaty i ładny, ewentualnie można było się nim przykryć, bo pod nim się fajnie gadało. A że przyzwolenie dostawałyśmy na to dość rzadko, to czasem robiłyśmy to pół nielegalnie.
Zabraniano nam też gadać po nocy, bo skoro mamy iść spać, to trzeba iść spać. Natomiast po wysłuchaniu zakazu i oddaleniu się rodzicielki zwykle go łamałyśmy, rozmawiając do jak najpóźniejszej pory, co, zważając na to, że mieszkałam w kawalerce było dość uciążliwe. 😀
10. A co bezprawnego zrobiliście w szkole?
W podstawówce nic, ale w muzycznej notorycznie bawiliśmy się w berka w sali od rytmiki, gdzie zabawa ta była mało bezpieczna, bo dookoła znajdowało się mnóstwo instrumentów i innych cennych rzeczy.
Uciekaliśmy też kiedyś przed Panią od kształcenia, a że szkoła miała kilka pięter i jeszcze więcej skrzydeł, to zabawa trochę potrwała. 😉

Kategorie
nominacje, q

bonus do q&a, czyli moja historia ze zwierzakami.

Obiecany bonus. No, to miłego!
Moja historia ze zwierzakami zaczęła się już gdy byłam dzieckiem.
Bardzo długo męczyłam mamę o zwierzaka.
Ale jako, że często nas nie było w domu, chciałyśmy stworka, który nie musi wychodzić na spacery, w związku z problemami ze snem, mama nie chciała też kotka.
I tak padło na szczurki.
Pierwsza była Sonia nazywana też Pupapkiem, nie pytajcie skąd to się wzięło, nie mam pojęcia. –
Była cudnym zwierzakiem, bardzo miłym, kochanym, oddanym. Reagowała na imię, potrafiła wykonywać różne szczurze sztuczki, była niesamowicie sprytna i przebiegła.
Wiedziała np., że nie wolno jej wchodzić na łóżko, ale i tak to robiła, perfidnie patrząc rodzicielce w oczy i czekając na reakcje.
Sońka została uśpiona z powodu jakiegoś zatoru, najpierw miała zapalenie płuc i jechała na sterydach, a potem, gdy było jej trochę lepiej dostała takiego jakby ataku padaczki, i niestety trzeba było ją uśpić, bo strasznie się męczyła, plus doszedł właśnie ten zator/zawał, bo tak a prawdę nie do końca wiadomo co się tam jeszcze stało.
po niej pod naszą opiekę trafiły dwie albinoski. Tośka i Lucy
Obydwie strasznie dzikowały, i nie było mowy o puszczaniu ich na spacery, bo po prostu chowały się i nie chciały wychodzić.
Tosiula, która była moja miała dodatkowo taką przypadłość, że gryzła wszystkich dorosłych.
Nie wiem, jak zachowywałaby się w stosunku do dzieci, bo nie pozwalałyśmy jej głaskać w klatce, (na rękach nie gryzła nikogo)ale każdego dorosłego, który wsadzał palucha przez pręty, lub chciał nakarmić tę drugą Tośka gryzła.
Kiedyś mamy przyjaciółka z Irlandii chciała pogłaskać dziewczynki i wsadziła palca, wyobraźcie sobie jakie było jej zdziwienie, gdy coś nagle jej się na nim uwiesiło.
nie pytała nas o pozwolenie, bo wiedziała, że Sońka nie gryzła, więc myślała, że te też nie, ale się przeliczyła. ??
Za to Tośka nigdy nie ugryzła mnie, byłam jedyną osobą, która mogła wsadzać palce przez pręty, czy bezproblemowo wkładać Im jedzenie do klatki.
mała reagowała też na komendy wiś i na miejsce, ale również musiałam je wydawać ja.
Wiś polegało na tym, że trzymała się mnie wszystkimi czterema łapkami, i była w takiej jakby pozycji do wspinania i w niej zastygała, wyglądało to całkiem śmiesznie, oczywiście zawsze ją trzymałam itp, żeby nie stała jej się krzywda.
Na miejsce zaś objawiało się tym, że siadała mi na lewym ramieniu przodem do mnie, czyi tak, że miała pyszczek koło mojej twarzy i tak siedziała. Mimo swoich problemów była baaardzo kochana.
Lucy, czyli szczurka mamy była bardziej nieśmiała, kochała przesiadywać w rękawie, i wystawiać tylko pyszczek w celu wyglądania na świat, i właściwie nic więcej nie można o niej powiedzieć.
Tośka żyła półtorej roku i odeszła na nowotwór macicy, co było trochę naszą winą, bo gdyby była wykastrowana, prawdopodobnie by nie zachorowała, jednak nigdy nie kastrowałyśmy dziewczynek, bo nie miały kontaktu z samcami, więc uważałyśmy to za zbędny stres, na szczęście Tośka była jedynym przypadkiem, u którego nowotwór mógł się wziąć z braku kastracji.
Lucy odeszła ze starości mając dwa i pół roku, pod koniec miała też spore problemy oddechowe.
Później trafiły do nas Limonka i papaja.
papaja była szczurzycą rodzicielki.
Limonka, po wielu kombinacjach przekształcona w Monikę, była moja.
Monika wzięła się z tego, że pary razy została Limonią, ktoś napisał też kiedyś o niej Limońka i Monia przy niej została.
Obydwie były cudne, właściwie nie miały żadnych problemów z adaptacją, nie dzikowały, choć Limonka nigdy nie przekonała się do tego, że bycie na rękach na dłuższą metę jest fajne.
monika była chuda, mała, i wiecznie się ruszała.
Choć też zdawała sobie sprawę z tego, że jest moja, bo na komendę daj buziaka reagowała tylko w moim przypadku, i tylko ja mogłam liczyć na bycie polizaną po twarzy, rodzicielkę lizała tylko wtedy, gdy ta miała coś dobrego na palcu, lub krem na twarzy.
Papaja od początku była leniwą kluską, bardziej lubiła mamę i średnio przepadała za wybiegami, bo wolała być na rękach.
Limka odeszła właściwie z nie wiadomo jakiego powodu, miała problemy z równowagą, ale nic jej się nie działo, więc nie wdrożyłyśmy leczenia, bo uważałyśmy, że dopóki się nie męczy to jest dobrze, i tak zostało jej do końca.
Pajka odeszła ze starości, mając prawie trzy lata.
następne dziewczynki, które u nas były to Figa i Fuga.
Dwa dzikuski, ale szybko się oswajające.
Fuga uwielbiała moją mamę, dla tego została jej szczurzynką, kochała człowieka, i zawsze bardzo aktywnie dopominała się o miłość, chodząc np. wysoko po kabinie prysznicowej.
Bo musicie wiedzieć, że jako, że ciuraki są gryzoniami, puszczałyśmy je w łazience, bo tam nie było nic co mogły by pogryźć, ani żadnego zakamarka, w który mogły by się schować tak, aby nie dało się ich wyciągnąć.
A jednocześnie miały tam zapewnione miejsca, w które mogły się chować, gdy się bały, i nikt ich stamtąd nie ruszał.
Figunia pozostała większym dzikuskiem mniej lubiącym człowieka.
Była też bardzo chorowitym szczurkiem zaczęło się od zapalenia ucha, podczas którego miała duże problemy z równowagą, trzeba było podawać jej leki na łyżeczce, bo na strzykawkę sobie nie pozwalała, więc leki mieszało się z jogurtem/gerberkiem, i podawało.
Czasem jadła, czasem nie.
Później przypałętało się drugie zapalenie ucha, a potem miała już nieodwracalne zmiany w mózgu, w pewnym momencie choroby bardzo kochała spać albo u mnie na rękach, albo na poduszce obok mnie.
Niestety, w pewnym momencie, stało się tak, że przez pewien czas nie była brana na ręce, a później zdziczała już na tyle, że nie pozwalała się dotknąć, bo rzucała się na rękę, choć wynikało to też z jej zmian w mózgu, i tego, że prawdopodobnie już nie widziała.
Niestety, doszła jeszcze padaczka, i Figuska musiała zostać uśpiona bo bardzo się męczyła, mając kilka razy dziennie ataki, w których bardzo mocno rzucało nią po klatce.
Figulec został uśpiony we wrześniu, kiedy ja byłam już w Laskach. żył więc dziewięć miesięcy. ??
A wcześniej od Figi, bo w maju odeszła Fuga, mała podczas wybiegu naderwała sobie końcówkę ogonka i właściwie nic by jej nie było, ale mimo wszystko, żeby uniknąć jakiś dalszych powikłań dałyśmy ją na zabieg amputacji tejże końcówki, niestety laleczka nie wybudziła się z narkozy.
Istotkami, które jak na razie, zakończyły naszą szczurzą przygodę były Mimi i Mia.
największe dzikuski w naszej historii, dziewczynki do końca panicznie bały się człowieka, i nie chciały wychodzić na wybiegach z za kosza na bieliznę.
Obydwie były cudowne, ale bardzo wystraszone.
Mimi, zawsze gdy wsadzałam rękę do klatki profilaktycznie mnie gryzła, Mijka pozwalała się brać, choć też łatwo było ją spłoszyć.
Kiedy chciałam unikać gryzienia Mimi, zamiast sięgać po Mię, wkładałam rękę do klatki i czekałam aż dziewczynki same przyjdą. Niestety, Mimi okazała się sprytniejsza, i obeszła mój sposób, więc najpierw potrafiła dwa trzy razy przyjść, by mnie ugryźć, a potem dopiero przychodziła na rękę, i mogłam ją wziąć.
Niestety, kiedy dziewczynki trafiły do znajomych na tymczas, z przyczyn od nas niezależnych, po prostu ja nie miałam możliwości by się nimi zająć, rodzicielka chwilowo też nie, zostały prawdopodobnie otrute.
Skomplikowana historia, zaznaczam, że nie zrobiła tego znajoma, tylko prawdopodobnie jej były chłopak, w ramach zemsty na niej… Jeśli to zrobił, Do tej pory nie rozumiem czemu wykorzystał biedne niewinne zwierzątka, ale raczej niestety tak się stało, bo mała szansa, żeby były w takim stanie po zjedzeniu czegoś przeznaczonego dla nich.
W momencie kiedy straciłyśmy cztery szczurki w okresie nie całego roku stwierdziłyśmy, że na razie to koniec, zwłaszcza, że ja byłam już w laskach, więc w razie co nie miał kto ich karmić, zmieniać im żwirku itp.
A teraz, teraz w lipcu adoptowałyśmy z DT najcudniejszą istotkę pod słońcem, lilkę.
bidotka bardzo dużo w życiu przeszła, najpierw żyła na ulicy, gdzie do niej strzelano, i gdzie czekał ją los typowej bezdomnej kotki, czyli wieczne rodzenie kociąt, głód, niebezpieczeństwa itp.
na szczęście trafiła do nas, jest cudowną istotką, choć też wymaga oswajania, daje się brać na ręce, głaskać i przytulać, ale dopiero teraz pozwala się głaskać po pysku bez strachu, dopiero teraz, będąc u nas czwarty miesiąc, przestaje się chować i uciekać, gdy ktoś przechodzi koło niej.
nadal boi się gwałtownych ruchów, nadal nie można przejść koło niej gdy je bo ucieka.
Poza tym, kocha ludzi, jest bardzo oddana, gada z nami zawsze, gdy chcę miłości, kocha się przytulać, uwielbia też się łasić do twarzy.
trafiła do nas z przewlekłym zapaleniem dziąseł, teraz powoli wychodzimy na prostą, choć okazało się, że prawdopodobnie ma alergię na kurczaka, więc przestałyśmy go jej dawać, ku jej niezadowoleniu i zobaczymy co z tego wyjdzie.
No, i to by było na tyle. ☺
Do następnego. 🙂

Kategorie
nominacje, q

czekanie się opłaca, czyli blogowe q&a, odpowiadam!

Dzień dobry.
Zaproponowałam kiedyś q&a, ale dostałam takie pytania, że jakoś nie mogłam się zabrać do napisania.
A skoro mam teraz wolną chwilę, i powoli kończą mi się argumenty do wykręcania się, to trzeba by się było zabrać, będę pisała osobę i pytania, które zadała, ale w takiej kolejności w jakiej były komentarze.
Pierwsze trzy pytania pochodzą od Balteama
1 Jaka jest najlepsza talia na złodziejską talię w crazy party?
Zakładam, że spora część osób może nie wiedzieć czym jest crazy party, a tym bardziej czym jest złodziejska talia, jeśli więc ktoś potrzebuje wyjaśnienia, proszę pisać, może wyjaśnię. 😀
myślę, że do pokonania złodziejskiej użyłabym albo dobrego psychicznego, albo jakiegoś elektryka/trawy, który by paraliżował i zmniejszał szansę na trafianie, jeśli chcesz możemy się umówić na testowanie, bo jestem ciekawa jakby to wypadło.
2 Czy lwy na diecie bezmięsnej istnieją, jak tak to gdzie taki ewenement można znaleźć w naturze?
Nie wiem, czy istnieją, nie mam koleżanek z gatunku. 😀
Ale można przeprowadzić research na ten temat, czy jeśli lew jest skazany na życie pod ludzką postacią, to czy może wtedy dbać o środowisko i nie zjadać swoich zwierzęcych kumpli. 🙂
3 Iphone czy android jest lepszy i dlaczego android? ;D
Hm. jak trafnie zauważyłeś dla mnie lepszy będzie android, ale nie mogę się merytorycznie wypowiadać, bo nie używałam iphonea do innych rzeczy niż yt, Yt nie jest dla mnie argumentem ani za iphone ani za androidem, bo i tu i tu jest znośne.
W androidzie lubię to, że wszystko jest łatwe, piękne i dostępne, i nie trzeba instalować miliona rzeczy, ale porównania nie mam, więc się szerzej nie wypowiem.
Daszekmdm ? ile sierści jest na kocie?
nie wiem, zapewne tyle ile włosów na człowieku, ale inaczej, a więc, tak samo jak się liczy włosy u człowieka tak samo sierść u kota.
Podpowiem, że jednostką sierści jest włos.
A wzór może się przedstawiać następująco?
Etam sami sobie wymyślcie! Będzie konkurs na kreatywność, poprzez wymyślenie wzoru na ilość sierści u kotka, nagrodą będzie mruczanka od Lilki.
W zależności od możliwości albo nagrana, albo na żywo.
Papierek -ile sierści jest na lwie.
Metoda podobna jak na kocie, choć szczerze przyznam, że nie wiem jaką lew ma sierść, bo już raz tu wspominałam, że jak na razie nie mam kumpli z gatunku, bo dusza lwa została uwięziona w ludzkim ciele. 🙂
Dla czego lwy zjadają papiery?
Zjadać może nie zjadają, ale wykorzystywać, jeśli muszą żyć na ziemi, za pewne wykorzystują do pisania, czytania itd.
Zuza dla czego komunista woli swojego wroga bardziej ode mnie?
i tu, żeby odpowiedzieć Ci głęboko i szczerze na to pytanie, musiałabym wszystkich baardzo mocno wtajemniczać, ale tak ogólnie to jakoś tak wyszło i pykło, żeśmy się z tym Panem dogadali i tak zostało.
Amparo ? chyba normalnie dostaniesz kochana wyróżnienie za jedyne normalne pytania. 🙂
historia zwierzęca wyszła tak długa, ze będzie w osobnym wpisie.
drugie zadanie od Amparo polegało na tym, że miałam opowiedzieć o swojej przygodzie z pisaniem, ale że raczej nic poza blogiem nie piszę, a przygody blogowe, jak sama nazwa wskazuje są na blogu, to pozostaje mi opowiedzieć tylko o tym jak pisałam próbny egzamin ósmoklasisty z polskiego.
A więc pisałam na szkolnym komputerze, jakimś takim niesympatycznym, i cóż, po prostu się wysypało, ale to tak się wysypało, że nie dało się odzyskać tekstu, bo był jakiś skrót, odpowiadający, za pisanie któregoś polskiego znaku, i on mi wszystko usunął, a potem się wszystko zamknęlo, i nie dało się odzyskać, ale ellegancko się potem ze wszystkim wyrobiłam.
Ewaisielownis
Od jak dawna śpiewasz?
Właściwie od zawsze, rodzicielka słuchała muzyki już w ciąży, potem angażowałam się w różne przedszkolne i zeruwkowe akademie, a potem będąc w drugiej klasie uczestniczyłam w oprawie muzycznej do I Komuni świętej.
W trzeciej klasie poszłam na scholę i dołączyłam nieoficjalnie do Gospelu
Potem gdzieś w między czasie pojawiła się emisja, i tak to właśnie było. Aha, jeszcze chór szkoły muzycznej, który też bardzo dużo mi dał.
Czym jest dla Ciebie muzyka?
nie wiem, trudno określić, ale wiem, że nie wyobrażam sobie bez niej życia.
Mogę się przy niej zrelaksowac, pomyśleć o problemach, ale też po prostu kocham jej słuchać od tak w tle, do książek/lekcji, albo tak o, gdy np. myję głowę.
Dj Graco, jaka jest twoja ulubiona książka?
nie wiem, czytam za dużo żeby to wiedzieć, ale pierwszą, która przyszła mi na myśl była książka "promyczek" autorstwa Kim Holden.
Ja wiem, że Kate jest wyidealizowana, ja wiem, że nie ma takich ludzi, a jednak, trafiła mi do serca, i tam została.
Lubię do niej wracać, pokochałam Kate, i koniec książki pozostawił ogromną pustkę, powiedziałabym więcej, ale nie chcę spojlerować.
Pioter z cyferkami, których nie chcę mi się przepisywać?
Czy uczniowie w Laskach mają dostęp do wi-fi?
Tak mają, w internacie jest to ap internat i a swietlica, które działają jakby chciały a nie mogły, ale czasem da się skorzystać.
W szkole jest jap ap hol jap ap es, i jap ap en, oraz jakiś net girl coś tam.
Ogólnie da się z tego korzystać bardziej niż z tego w internacie, do przeglądania fb, pisania na Eltenie i maila się nadaje, na quentinie grać się już nie da, ale lepsza taka opcja niż żadna.
paulinabuczyńska98
Co słychać w Laskach??Nie wiem, nie odpowiem CI na to pytanie, bo mnie tam nie ma. ??
Czy Eska Warszawa zamówiła covida do Lasek?
Tak tak, już tak, jakieś siostry miały, ale już nie mają, bo branżówy jeden trzy i maksymilian na spokojnie wrócili.
Kolejne od Pauliny.
Kto wymyślił covida?
Hm. Są podejrzenia, że to jakiś wyciek z chińskiego laboratorium, inni mówią, że to wojna, jeszcze inni, że to jakaś nowa odmiana grypy, która istniała od wieków, ale nie w takim nasileniu, a jeśli chcecie wiedzieć, jaki ja mam pogląd, napiszcie na priv, tam poprowadzimy ciekawą dyskusję.
Kiedy będzie koniec świata?
Dwudziestego pierwszego grudnia, ten kto wierzy w działania energii i wymiarów, to tak jest powiedziane, że świat przechodzi w inną materię, i 21 grudnia będzie dużo zmian, ten kto nie wierzy ma problem, bo i tak się to stanie, tylko dla tego kogoś nie zauważalnie. W sensie, zobaczy, że coś się zmieni, ale będzie przypisywał to czemu innemu.
Żeby nie było, będzie to koniec starego świata, jeśli można tak to określić, a początek czegoś nowego, innego, być może lepszego.
Ninka, jak można być lwem i wyglądac jak człowiek i nie mieć sierści?
Wspominałam już parę razy o lwie zesłanym do bycia człowiekiem, a tak poza tym, człowiek też ma sierść, właśnie od lwa, tylko że w nieco innej formie.
Kolejne pytanie od Pauliny?
jak myślisz, jak jest na tamtym świecie, i cobyś zrobiła, gdyby przyszła do Ciebie zjawa?
Wierzę w reinkarnację. A co do zjaw, hm. nie mam pojęcia, bo raczej jeśli wierzy się w reinkarnacje, to nie wierzy się w zjawy, choć nie zaprzeczam, że takie mogą istnieć, pewnie bałabym się, jak każdy człowiek.
no, i to by było na tyle, także dziękuję wszystkim za pytania, i dajcie znać, kto dotrwał, kto nie, i co się podobało.
Ps, być może zrobię kiedyś II część.
Ps 2, pamiętajcie że historia zwierzaków jest w innym wpisie. 🙂

Kategorie
nominacje, q

Dawidowy łańcuszek..

Dzień dobry!
Dostałam nominację od Moni01, aby odpowiedzieć na pytania, miałam też wymyślić swoje i nominować kilka osób, co zrobiłam na końcu. Życzę miłego czytania! 🙂
Co ostatnio zrobiło na Tobie największe wrażenie?
Głupota proszę państwa, zarówno rządu jak i np. urzędników.
Ale nie chciałabym się szerzej wypowiadać na ten temat, bo nie lubię publicznie wchodzić na tematy polityczne.
O co poprosiłabyś Dżina z lampy i dla czego?
Myślę, że poprosiłabym o to, żeby ludzie się wzajemnie szanowali, żeby respektowali swoją wzajemną przestrzeń, pozwalali mieć odmienne poglądy i np. akceptowali to, że ktoś jest introwertykiem i potrzebuje więcej samotności niż inni. To pewnie dla tego, że w obecnym czasie bardzo tego wzajemnego szacunku brakuje, przez co powstaje wiele konfliktów, i w ogóle mam wrażenie, że ludzie coraz bardziej się od siebie oddalają, m.in przez to, że nie potrafią kulturalnie wyrażać swoich poglądów, lub szanować tego, że ktoś uważa inaczej.
Kim chciałabyś być, gdybyś musiała być sławna?
Nie chciałabym być sławna, ale jeślibym musiała wybrała bym chyba bycie kimś związanym z muzyką, piosenkarzem, klawiszowcem, ewentualnie gdybym widziała, mogła bym być osobą bardzo mocno zaangażowaną w pomaganie zwierzętom, np. twórcą jakiejś fundacji, pomagającej zwierzakom. Oczywiście to, że nie widzę nie uniemożliwia mi angażowania się w pomaganie czworonogom, ale jednak mam trochę ograniczone pole manewru, choć staram się robić to, co mogę, i dla tego chociażby adoptowałam Lilkę.
Czy świat schodzi na psy?
Tak, schodzi, choć trzeba by to było podzielić na kategorię, na pewno Polska schodzi na psy z obecnym rządem, o czym już wspominałam. Świat ogólnie w pewnych częściach też, bo świat tworzą głównie ludzie, a z tymi ostatnio niestety bywa różnie. O czym pisałam już trochę w pytaniu pierwszym. Pandemia z resztą też nam nie służy.
Jaką realną umiejętność chciałabyś posiadać, ale nie chcę CI się jej nauczyć.
Programowanie, imponują mi ludzie, którzy tworzą programy dla innych i tacy, którzy bardzo lubią się z matematyką.
BO niestety matmy zbytnio nie ogarniam, a programowania to już w ogóle. I jedyną rzeczą, w której mogę delikatnie spełniać to swoje marzenie jest logika, którą zajmuje się na filozofii, i wtedy czuję, że robię coś co kocham, a jednocześnie się rozwijam pod kontem matmy, z którą się nie lubimy, chociaż to może jest złe słowo. Myślę, że nie lubię jej po części dla tego, że nie umiem jej zrozumieć. I pełne zrozumienie i ogarnięcie wszystkiego wymagało by ode mnie dużo czasu i serca, którego nie chcę mi się poświęcić. Tak czy tak mam takie delikatne postanowienie, żeby trochę się tą matmą zaopiekować w najbliższym czasie i mieć lepsze oceny. 🙂
Moje pytania
Jakie jest twoje największe marzenie, nie koniecznie musi być ono realne i możliwe do spełnienia?
Jeśli mógłbyś się w coś zmienić np zwierzę/roślinę lub cokolwiek innego, w co byś się zmienił i dla czego?
Z jakim bohaterem książkowym najbardziej chciał byś wypić kawę?
Kto jest dla Ciebie największym autorytetem w dziedzinie życia? Jeśli ktoś nie bardzo wie, o co chodzi z tym pytaniem, to powiem, że trochę trudno jest to ująć w słowa. Chodzi po prostu o autorytet taki ogólny, taki który jest dla nas autorytetem w całej okazałości, wiadomo, że może mieć jakieś wady, że może nam się coś nie podobać, ale jednak chciało by się go naśladować w wielu sferach życia, a nie np. tylko w zawodzie.
Nominuje.
Balteam,
Wojtas,
Paulinux,
Lola.
Pozdrawiam. 🙂

EltenLink