Kategorie
Śmiesznawe śmiesznostki. Czyli pokręcona codzienność i nie tylko.

O kilku przygodach, czyli wpis na wesoło.

Witajcie. Jako, że ostatnio zbliża się koniec roku, miałam ograniczoną ilość czasu. Ale jeśli już go znalazłam, to postanowiłam tu coś napisać. Co tam ostatnio u Mnie? A no, w sumie dosyć sporo się dzieje, tak, jak już wspominałam zbliża się zakończenie roku, więc z jednej strony są luźne lekcje, a z drugiej przygotowania do wakacji. W poniedziałek, spotkałam się z kilkoma nauczycielami. Jak już pewnie wiecie, mam trzy Panie wspomagające, po tyflopedagogice, są cudownymi osobami, więc poszłam do szkoły głównie po to, żeby się z nimi spotkać. 🙂 Rano cztery razy ograłam kolegę w jengę. Byliśmy w szkole tylko we dwoje, więc po matmie kolega wymiękł, i ja zostałam sama, i ten stan rzeczy utrzymuje się do dziś, w klasie wciąż jestem jedyna. 😀 O późniejszej porze, na polskich z jedną z trzech moich, cudownych Pań, wyszłyśmy się przejść. Poszłyśmy sobie pochodzić po osiedlu, przy okazji wstąpiłyśmy do pobliskich delikatesów. Potem poszłyśmy na plac zabaw, bo tam można sobie fajnie posiedzieć, i się po wygłupiać. We wtorek byłam jedyna w klasie, już nikt nie odważył się przyjść. 😛 Nawet na jedną godzinkę. A ja przyszłam na wszystkie, no prawie wszystkie, odpuściłam sobie chemię i WF, ale mniejsza z tym. Pierwszą godziną, na którą, Ja poszłam była geografia. Nasza Pani od geografii ma ogromne poczucie humoru, więc rozmawiając o planach na wakacje, nie źle się uśmiałyśmy. Potem były dwie matmy, i na pierwszej z nich przeszłam się z Panią Renatką na lody. A potem poszłyśmy sobie porozmawiać, na murek, który znajduje się przed naszą szkołą. Było piękne słońce, więc przy okazji się poopalałyśmy. Potem okazało się, że z jednej sali przenoszą się do drugiej, i że musimy zabrać drukarkę brajlowską, i kilka innych klamotów. Więc było spore zamieszanie. Na religii siedziałam z Panią, ona w swoim komputerze, a ja w swoim. A na plastyce, poszłam Pani potowarzyszyć w przygotowywaniu świadectw. I byłam światkiem kilku śmiesznych dialogów.
– Ale miałaś tego już nie robić.
– Ale ja zrobiłam po to, żeby nie robić.
Nie ma to, jak robić, żeby nie robić, no nie? 😛 Taaak, super! Nie wiem, o co im chodziło, ale ubawiłam się do łez. I przez całe czterdzieści pięć minut, były takie mądre dialogi, także dusiłam się ze śmiechu. PO szkole poleciałam na przesłuchania do szkoły muzycznej. Jako, że w piątek odbiorę dyplom ukończenia pierwszego stopnia, poszłam się zapytać, czy przyjmą mnie na drugi stopień na wokal. Pani powiedziała Mi, że muszę przejść mutację głosu, i że mogę za dwa lata. Powiedziała też, że nie powinnam się uczyć indywidualnie, i tu przytoczę wam pewien ciekawy dialog.
– A u kogo się uczysz?

Witajcie. Jako, że ostatnio zbliża się koniec roku, miałam ograniczoną ilość czasu. Ale jeśli już go znalazłam, to postanowiłam tu coś napisać. Co tam ostatnio u Mnie? A no, w sumie dosyć sporo się dzieje, tak, jak już wspominałam zbliża się zakończenie roku, więc z jednej strony są luźne lekcje, a z drugiej przygotowania do wakacji. W poniedziałek, spotkałam się z kilkoma nauczycielami. Jak już pewnie wiecie, mam trzy Panie wspomagające, po tyflopedagogice, są cudownymi osobami, więc poszłam do szkoły głównie po to, żeby się z nimi spotkać. 🙂 Rano cztery razy ograłam kolegę w jengę. Byliśmy w szkole tylko we dwoje, więc po matmie kolega wymiękł, i ja zostałam sama, i ten stan rzeczy utrzymuje się do dziś, w klasie wciąż jestem jedyna. 😀 O późniejszej porze, na polskich z jedną z trzech moich, cudownych Pań, wyszłyśmy się przejść. Poszłyśmy sobie pochodzić po osiedlu, przy okazji wstąpiłyśmy do pobliskich delikatesów. Potem poszłyśmy na plac zabaw, bo tam można sobie fajnie posiedzieć, i się po wygłupiać. We wtorek byłam jedyna w klasie, już nikt nie odważył się przyjść. 😛 Nawet na jedną godzinkę. A ja przyszłam na wszystkie, no prawie wszystkie, odpuściłam sobie chemię i WF, ale mniejsza z tym. Pierwszą godziną, na którą, Ja poszłam była geografia. Nasza Pani od geografii ma ogromne poczucie humoru, więc rozmawiając o planach na wakacje, nie źle się uśmiałyśmy. Potem były dwie matmy, i na pierwszej z nich przeszłam się z Panią Renatką na lody. A potem poszłyśmy sobie porozmawiać, na murek, który znajduje się przed naszą szkołą. Było piękne słońce, więc przy okazji się poopalałyśmy. Potem okazało się, że z jednej sali przenoszą się do drugiej, i że musimy zabrać drukarkę brajlowską, i kilka innych klamotów. Więc było spore zamieszanie. Na religii siedziałam z Panią, ona w swoim komputerze, a ja w swoim. A na plastyce, poszłam Pani potowarzyszyć w przygotowywaniu świadectw. I byłam światkiem kilku śmiesznych dialogów.
– Ale miałaś tego już nie robić.
– Ale ja zrobiłam po to, żeby nie robić.
Nie ma to, jak robić, żeby nie robić, no nie? 😛 Taaak, super! Nie wiem, o co im chodziło, ale ubawiłam się do łez. I przez całe czterdzieści pięć minut, były takie mądre dialogi, także dusiłam się ze śmiechu. PO szkole poleciałam na przesłuchania do szkoły muzycznej. Jako, że w piątek odbiorę dyplom ukończenia pierwszego stopnia, poszłam się zapytać, czy przyjmą mnie na drugi stopień na wokal. Pani powiedziała Mi, że muszę przejść mutację głosu, i że mogę za dwa lata. Powiedziała też, że nie powinnam się uczyć indywidualnie, i tu przytoczę wam pewien ciekawy dialog.
– A u kogo się uczysz?
– U Pani Iwonki.
– AA, chyba, że u Pani Iwonki, jej ufam, ona Ci głosu nie zepsuje.
Bardzo Mnie to zaciekawiło. Później okazało się, że moja dyrygentka uczyła ową Panią, jak ta była w moim wieku, także, jak to owa dyrygentka mawia, "Świat jest najmniejszy na świecie"!
Potem poszłam na chóralne zakończenie roku, dyrygentka zaprosiła nas na lody, i kawę. Było wzruszająco, jak zawsze na naszych spotkaniach. Spędziliśmy bardzo miło czas, i wspólnie się uśmialiśmy. Dziś również byłam jedyna w klasie. Rano spacerowałyśmy po szkole z Panią Anią, czyli trzecią z moich Pań. 🙂 I rozglądałyśmy się, jak to jest po tym przemeblowaniu, i okazało się, że mamy się przenieść jeszcze gdzie indziej, niż to było planowane. Także zabawnie. Potem przyszła do Mnie Pani Agnieszka, posiedziałyśmy i porozmawiałyśmy z Panią od biologi, Pani stwierdziła, że powinnam mieć zeszyt, i książki,, więc ciekawie było.
A na fizyce postanowiłyśmy z Panią Agnieszką się przejść. Poszłyśmy sobie na drobne zakupy do Pepko. Gdzie kupiłam sobie brązową opaskę do włosów, którą Mi Pani Agnieszka wybrała. A po zakupach, Pani Agnieszka zakupiła maliny. I śmieje się, że po czternastu latach swojego życia dowiedziałam się, że lubię maliny. Pani Agnieszka Mnie o tym przekonała 🙂 A teraz nie dawno wróciłam do domu, i postanowiłam wam troszkę poopisywać. Pozdrawiam moje, Kochane Panie, z nadzieją, że przeczytają i skomentują. Pozdrawiam również was, moi drodzy czytelnicy, i zachęcam do komentowania!

22 odpowiedzi na “O kilku przygodach, czyli wpis na wesoło.”

Kinia pisz jak najwięcej jeśli lubisz, dobrze Ci idzie nie przeszkadza mi , że o mnie wspomniałaś.Buziaki

Dzięki wielkie, a wie Pani, że jest Pani anonimowa? Pokazuję się tylko, że to gość, więc będę miała zagadkę, z kim piszę. 😀 Pozdrawiam!

Tez myślałam o założeniu bloga to taka ucieczka od problemów a z drugiej strony fajnie poznać samego siebie. Też zawsze miałam taki sens chodzenia do szkoły haha ha wtedy najwięcej soe dzieje

Robić po to, żeby nie robić? To taki spory skrót filozofii emerytury. Robisz, robisz, a potem teoretycznie powinno cię być stać, żeby nie robić 😛 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink