Kategorie
Codzienność. Śmiesznawe śmiesznostki. Czyli pokręcona codzienność i nie tylko.

Poznałam Patryka Vegę! Czyli o balu słów kilka i nie tylko.

Uwaga! – wpis opowiada o czasie od 19 do 24 maja. Najpierw miało być nagranie , i zapowiedź z obietnicą wpisu. Ale nie mogę go wstawić – nagrania w sensie 😉 więc dziele się z wami wpisem. Pozdrawiam i życzę Miłego czytania!

Uwaga! – wpis opowiada o czasie od 19 do 24 maja. Najpierw miało być nagranie , i zapowiedź z obietnicą wpisu. Ale nie mogę go wstawić – nagrania w sensie 😉 więc dziele się z wami wpisem. Pozdrawiam i życzę Miłego czytania!

Witajcie. Obiecałam wpis o planie, to się wywiązuję!
Jak już wiecie, w niedzielę byliśmy z chórem w Warszawie, na planie filmu "Small World". Było cudownie! Miałam zaszczyt stać obok głównej aktorki, także, będzie mnie widać! W poniedziałek wróciłam do szkoły, niestety. Ostatnio ciągle, albo byłam chora, albo coś mi było, albo nie miałam siły, No masakra jakaś. A wszystko przez ten strajk, który mnie totalnie z rytmu wybił, i chyba nie tylko mnie. Zaczęliśmy historią, na której mnie nie było. Wiem, to straszne! 😛 Ale tym razem nie z mojej winy, Pani miała wycieczkę, więc mieliśmy spokój. Potem było EDB, przedmiot sam w sobie, bardzo pasjonujący. Gdybym mogła iść dalej w tym kierunku jakoś, to bym skorzystała za pewne. Ludzie! Mówię wam, słuchanie o pierwszej pomocy, o atakach terrorystycznych, o zagrożeniach maści wszelakiej, what ever, jest piękne, a jakie mądre i ciekawe przy okazji…. TO nic, że od miesiąca próbujemy z koleżanką zaprezentować prezentacje. YYYYYY. Przedstawić prezentację, no nie ważne. W każdym razie, pani nie było pół semestru niestety, i teraz jest jak jest. Ocen nikt nie ma!
Następnymi przedmiotami były dwa polskie, na których omawialiśmy tekst. na pierwszym, wiersz "Wiosna w Milanówku" autorstwa Jarosława Marka Rymkiewicza, piękny utwór tak swoją drogą, a potem na drugiej godzinie, uczyliśmy się pisać listu motywacyjnego. Później były niemiecki i matma, ale nic ciekawego się na nich nie działo. A potem przyszło pisanie pracy domowej. Się uśmiałam. Dla czego_? Piszę ten list motywacyjny piszę, piszę i Hm. Nie mam argumentów, nie mam doświadczenia, no nic nie mam, ale nie ważne. Weźcie mnie! Ja jestem dobrym pracownikiem, kandydatem, what ever. Ja się wszystkiego nauczę. 😛 A tak poważnie, parę osób uświadomiło mi, co robię dobrze, i co mi się może przydać, w takim miejscu. Ogólnie trzeba było się wcielić w animatora dla dzieci. Pasjonujące, co nie? 😛 Następnie nadszedł wtorek. Pierwszym przedmiotem była historia, na której Pani zrobiła nam ostatnią kartkówkę. Pewnie nie była by ona ostatnia, ale tak się śmiesznie złożyło, z korzyścią dla nas, dla Pani mniej, że już skończyliśmy podręcznik. 😛 Pozdrawiam panią od historii, choć wiem, że raczej nie czyta. Napisałam wszystko, ale to, że napisałam, wcale nie oznacza, że moje odpowiedzi są zgodne z prawdą. Sama dla siebie, byłam jakaś taka mało przekonująca wtedy. Potem nadszedł angielski, na którym prawdę mówiąc nie pamiętam, co robiliśmy, więc wychodzę z założenia, że nic szczególnego, skoro uszło to mojej uwadze. Ale mogę się mylić. Potem była geografia, na której miał być sprawdzian, ale klasa ubłagała panią, żeby przełożyła. HM. Na ich miejscu, ja bym nie próbowała. Potem był WF, na którym poznałam cudowną Panią Kasię. Niesamowita jest, myślę że sporo się o mnie dowiedziała, może nie o mnie typowo, ale o osobach niewidomych. I o tym, jak my tak właściwie funkcjonujemy. 😉 Pani Kasiu pozdrawiam, i dziękuję za mile spędzoną godzinę. <3 A może kiedyś pani to przeczyta? Potem mieliśmy polski, na którym ja osobiście siedziałam i płakałam ze śmiechu.
Pani – Hm. Dla czego jest tylko pięć osób?
Klasa – bo oni mają poloneza.
Pani – a to czemu ich nikt nie zwolnił?
Po czym wyszła z klasy, chwilę potem zmieniła zdanie, wróciła i rzekła A dobra, co ja będę za nimi chodzić, niech tańczą! 😛 Popłakałam się, ze śmiechu oczywiście. Ogólnie na polskim omawialiśmy tekst "Piękne twarze', albo coś w podobnej konwencji. Pani Małgosiu pozdrawiam, bo wiem, że Pani czyta. Jak się dowiedziałam, to zawał na miejscu. D Potem był piękny przedmiot zwany fizyką. Jezusie. Co tam się działo! Naszym zadaniem, było ogarnięcie kart pracy, i całą lekcję się wszyscy kłócili, czy robimy na ocenę, czy nie. Jedni chcieli tak, drudzy tak. Nam się nie dogodzi! Pani chyba wyszła z tego samego założenia, bo zrobiła tak jak myślała, że chcę. D Ostatnim przedmiotem była chemia, na której oglądaliśmy, słuchaliśmy, i czytaliśmy prezentację. Fajnie było, zwłaszcza, jak się biło brawo przed prezentacją przez dziesięć minut, aż się pani wkurzała, że jak tak dalej, pójdzie, to nie zdążymy!
W środę i czwartek nie działo się nic szczególnego, poza tym, że w środę straciłam szczurka, przykre doświadczenie. W piątek zaś, miał być wielki dzień. Zaczęłam rewalidacją o siódmej piętnaście. Bardzo nie lubię wstawać o tak wczesnej porze, a zwłaszcza, kiedy muszę funkcjonować cały dzień, i iść na bal. 😉 Na rewalidacji pogadałam z Panią, a potem poszłam na okienko do biblioteki. Na którym Pogadałam, i pośmiałam się z pewną Panią Kasią. Pani Kasia wie. <3 Dziękuję! Potem mieliśmy polski, na którym dostałam ocenę celującą za opowiadanie tekstu. Jeśli będziecie chcieli, opowiem wam go na blogu, i sami ocenicie. A tekst wrzucę w komentarzu. Potem nastąpił WOS na którym obecne były całe trzy osoby, żeby nie powiedzieć nie całe. Yyyyy. Puł np. 😉 Potem był niemiecki, o tym jak gdzie docierać w szkole, a także jak poruszać się po szkole, po budynku, po wyjściu z budynku. itp. Dużo tego. Później mieliśmy matmę, bardzo ciekawy i lubiany przez nas przedmiot. Była luźna lekcja. Jak weszłam, to nie uwierzyłam. Spóźniliśmy się z kolegą, bo byliśmy w sklepiku, a pani na to : "O! Na zakupach byli, i mnie nie spytali, czy by mi coś nie kupić. Nie ładnie tak". Pani Kasiu pozdrawiam. Hm. To trzecia Pani Kasia, którą pozdrawiam w tym wpisie, czy ze mną jest wszystko OK? 😀 Po szkole, był bal. Było bardzo sympatycznie. na początku wszedł pewien pan i mówi, "Poloneza czas zacząć : "YYYYY, Przepraszamy, mamy jakiś problem". Minęło dziesięć sekund poloneza, a pół szkoły. Hmmm, to już koniec? Potem przemawiała pani dyrektor : "Kochani! Życzę wam fajnej zabawy do białego rana. Tylko błagam was – i tu łamiącym się głosem, nie pijcie alkoholu!". Popłakałam się ze śmiechu. Potem przemawiali przewodniczący, i wręczali statuetki dyrekcji, zapomnieli o jednej Pani, a konkretniej pomylili się w zapisie. Więc przeczytali, ta już ostatnia, po czym. Hm, wiemy że miała być ostatnia, ale przyznaliśmy jeszcze jedną. D Potem miały być zdjęcia klasowe, więc podeszłam do pani Ani.
K2 – Pani Ania stoi przed tobą,
Ja aha.
K2. Patrz się na nią, to Cię zobaczy
YYY. I rzeczywiście, zobaczyła! I było "O! Kinga! Co się czaisz"? <3 Dziękuję. Na zdjęciach Pani Ania cały czas oskarżała mnie, że się nie uśmiecham. Po zdjęciah był poczęstunek i tańce. Cudnie było! Pani Aniu, Pani Małgosiu, pani Dominiko. Dziękuję wam bardzo, że znalazłyście dla mnie chwilkę. Pani Ania próbowała nauczyć mnie tańczyć, ale yyyyyyyyyy chyba coś poszło nie tak. Pani Gosia zaś stwierdziła, że umiem tańczyć, Hm. Nie zgadzam się z tym, ale to raczej mój problem. 😉 Pani Dominika zaś, była mistrzynią tańca, więc pani Ania pokazywała mi jej ruchy, przy czym było śmiechu co nie miara. W następnej kolejności dziękuję mojej K2. Że przyszła, że mnie wzięła, i że była wysłannikiem diabła. D Chciałam sobie zrobić zdjęcie z Panią Anią, więc K2 podchodzi i mówi, Pani Aniu, jestem wysłannikiem diabła. A Pani Ania takie, cooo? Potem wzięli mnie do siebie ludzie z klasy, też wam dziękuję. Pozdrawiam Mateusza, który mnie przecenił. D OO, Kinga jak ty fajnie tańczysz! Na końcu był taniec – Belgijka. Płakałam ze śmiechu jak się uczyłam.. Cztery w przód, cztery w tył od siebie, do siebie zmiana miejsc, od siebie do siebie zmiana miejsc – w tym sensie, że partnera. I tak o to cała sala tańczyła z niewidomą dziewczynką. D Jedni się fajnie bawili, drudzy jak mieli tańczyć ze mną, to stawali i myśleli. Ale na prawdę byłam zdziwiona tym, jak wielu się odważyło. Pozdrawiam wszystkich, wymienionych w tym wpisie, i jeszcze raz, wam dziękuję.

37 odpowiedzi na “Poznałam Patryka Vegę! Czyli o balu słów kilka i nie tylko.”

Hm. Dzięki za ten jakże bogaty w treść komentarz. 😉 Fajnie, że przeczytałeś.

Hm. Mądrze, bo ja się potem zastanawiam, czy ktoś czyta,. BO ludzie czytają, i żadnego śladu. D

Hm. I jak ja mam to interpretować? Nie postawiłam gdzieś? 😛 Chociaż nie, pewnie dajesz znać, że czytasz, i chyba CI się nie podoba, bo nie ma uśmiechu, ani nic, tylko kropka. 😛

Fajny wpis 🙂
U mnie w szkole gimnazjum mają bal dopiero 7 czerwca, a ósme klasy 8 czerwca, więc na bal sobie trochę poczekam. My mamy po polonezie jeszcze przedstawienie pod wdzięczną nazwą: „Czas rozpocząć widowisko, bo wakacje bardzo blisko”.
A co do prób poloneza, to u mnie najczęściej zdarza się to na historii w czwartek, co prawda tylko dwa razy tak się zdarzyło, bo większą część prób mają w piątki o szóstej trzydzieści.

Boże, o szóstej trzydzieści, to ja bym tam umarła. Papirku, czy mam rozumieć, że się podobało? Czy pod wpływem mojego komentarza, są uśmiechy. D Próbuje, Cię zmusić, do tekstowej wypowiedzi.

No, śpiewać w chórze na planie filmowym – super przygoda. Bal udany, towarzystwo też – też sympatycznie. Belgijka kojarzy mu się z pewnym wakacyjnym wyjazdem… Doooooobreee. 😉

Haha. pani Emilko, dzięki za komentarz. W paru momentach pisania tego wpisu. YYYY, tworzenia znaczy się, zastanawiałam się, czy poprawnie piszę, pod względem stylu, ale skoro pani nic nie mówi, to musi być OK. papierze, odezwij się!

Wiesz, sens zrozumiałam… A Twą polomistką jam nie jest, więc stylu nie reformuję, hehe. 🙂

Styl jak styl, ale jeśli coś jest nie poprawne, to fajnie by było, gdyby Pani mówiła.

Znam to uczucie, kied piszę, piszę i sama dla siebie nie jestem przekonująca. :p
Z tymi animatorami to nie takie głupie, znam kilka osób w naszym wieku, które w ten sposób pracują.
Patrz sięna nią, to cięzobaczy. xddd. Fajne, zapamiętam, że tak trzeba.
Co do poloneza, spoooko. My na próbue do studniówki mieliśmy raz problem z podkładem. Zatrzymał się. Nie przeszkodziło nam to jednak w najmniejszym stopniu, cały rocznik jak tańczył, tak nie przestał i, nucąc radośnie tę znamienitą melodię, nie przerwał próby. xd. Prawie nie wyszliśmy z rytmu!

O, to ciekawe. Kolejna, nawet, jak jej mówią, żę cośrobi dobrze, to uważa, że robi źle? Już cały klub sięzbierze niedługo.
Nie strasz mnie belgijką! Na studniówce w Laskach byłam, przetańczyłam całą, zmęczyłam sięstraszliwie. Bardzo męczący taniec.
Zmieniacie partnera? A, no może…

O, patrzcie, traktujcie nas normalnie! My na siebie sami mówimy niewidome dzieci, ale… traktujcie! :p

PS: Sorki, sama chciałaś, żebym skomentowała. :d

O. A już myślałam, że tylko ja tak mam z tym pisaniem. 😉
Animator bardzo ciekawa praca, tylko YYY, chyba nie dla nas. 😉
Moja dyrygentka często tak mówi, albo patrz pod nogi, albo patrz się na kogoś. 😉 Ale najważniejsze, żę to działa!
U nas z polonezem się zatrzymali, i dla tego się wszyscy zastanawiali czy koniec.
Ja bardzo często tak mam, że uważam, że robię źle, nawet jak robię dobrze. 😉
Belgijka bardzo mi się podobała, chociaż zmęczyć się rzeczywiście było można. 😉
Bardzo się cieszę, żę przeczytałaś i skomentowałaś. 😉

U nas na balu belgijka też była, a że gorąco było, to i mało osób ją tańczyło.
Polonez wyszedł nam całkiem OK. Był on trochę nietypowy, bo brakowało chłopaków i tańczyliśmy trujkami.
Fajnie, że ciekawie spędzasz czas. 🙂

U nas wszyscy tańczyli Belgijkę, włącznie z nauczycielami, i dyrekcją. <3 Dzięki, że przeczytałaś.

U nas na balu Belgijka była aż cztery razy. Ja tańczyłam ją tylko dwa razy, bo za trzecim razem odpoczywałam sobie przy stole, a za czwartym już nie miałam siły, bo to było 10 minut przed końcem balu, tj. o 23.50.
Tak, tak, mieliśmy bal do północy, bo panie stwierdziły, że dobrze się bawimy, więc nam przedłużyły. Ale i tak uważam, że było za krótko.
I muszę się pochwalić: miałam buty na sześciocentymetrowym opcasie i ani razu się nie wywaliłam. Chociaż było blisko, bo za dużo wypiłam Tymbarka…

Ja też miałam wysokie, i żyje! A zważając na to, że moja wychowawczyni, wraz z panią Anią, mnie męczyły, to jest cód!

Dlatego mądrym posunięciem było zrobienie w mojej szkole balu w sobotę, ale to też po części wynikało z tego, że w piątek wieczorem, czy jakoś popołudniu kilka osób wracało z wycieczki, nawet niezbyt sobie przypominam, gdzie pojechali. Aaaa, chyba gdzieś z Erazmusa…

Bo nie trzeba było od razu się po lekcjach szykować, na spokojnie kolejnego dnia, wyspać się można było…

„…słuchanie o pierwszej pomocy, o atakach terrorystycznych, o zagrożeniach maści wszelakiej, what ever, jest piękne,”
Ekhem, ekhem… Coś byś jeszcze dodała?

Szkolna rzeczywistość, tańce bale… Nie, żadnych tańców. Ani szkolnych, ani przed, ani klubowych, no po prostu żadnych. Poczucie rytmu jest, jakieś tam szczątkowe muzyczne zdolności, ale jak przyjdzie co do czego, żeby się poruszać to niee, sztywność ogarnia me członki.
Super masz te wpisy, takie wspomnieniowe. Będzie do czego wracać po latach. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink