Witajcie Kochani. Co tam ostatnio u mnie? Postaram się opisać wam kilka szkolnych przygód, z zeszłego tygodnia.
W poniedziałek miałam bardzo ciekawy dzień szkolny. Pierwszym przedmiotem było EDB. Pani od EDB co lekcja zadaje komuś prezentacje. Tym razem wykonanie prezentacji przypadło kolegom Maćkowi i Kubie. Na lekcji okazało się, że koledzy prezentacji zapomnieli. Pani zachowała się niezwykle wyrozumiale, stanowczo powiedziała, że mają zrobić na następną lekcję. I zadała to samo następnym dwóm osobom.
Potem była historia, na której pisaliśmy kartkówkę, dotyczącą II wojny światowej. Wydaje mi się, że poszło mi nie źle, ale o efektach dowiem się jutro. 🙂
Następnie mieliśmy dwa polskie, na pierwszym z nich omawialiśmy wiersz Pt. "zaproście mnie do stołu" autorstwa Włodzimierza Szymanowicza. Na drugim zaś, świętowaliśmy dzień chłopaka, a tak ściślej biorąc, to wręczyliśmy im prezenty i mieliśmy normalną lekcję. Ponieważ Pani stwierdziła, że nie ma czasu, na robienie dnia chłopaka. Po wręczeniu upominków, omawialiśmy wiersz Tadeusza Różewicza Pt. "Ludożercy". Zachęcam was do zapoznania się z nim, jeśli jeszcze go nie znacie. Jest bardzo ciekawy i fajnie można go zinterpretować. Chłopaki dostali od nas kubki z imionami wszystkich dziewczyn. Każdy dostał także po KinderBłeno.
Następną lekcją był niemiecki, na którym nic szczególnego się nie działo. Robiliśmy zadania dotyczące cech charakteru i wyglądu.
Po niemieckim była matma, na której omawialiśmy wyrażenia algebraiczne. Było ciekawie. Nikt nie chciał iść do tablicy, w celu robienia zadań.
Po matmie mieliśmy okienko, na którym czekaliśmy na dodatkowy polski, i całą klasą wyszliśmy na dwór.
Później nastąpił owy polski, robiliśmy na nim zadania z repetytorium ósmoklasisty.
We wtorek, postanowiłam, że urozmaicę sobie życie. I pojadę do szkoły, z moją Kinią. Jest to kilka kilometrów, ale stwierdziłyśmy, że pójdziemy piechotą. Kiedy jednak, zobaczyłyśmy, że mamy mało czasu, podjechałyśmy 2 przystanki. W autobusie spotkałyśmy kolegę, więc nie byłyśmy samotne. 🙂
Pierwszą lekcją była historia, na którą chwilkę się spóźniłam i dostałam pierwsze w tym roku spóźnienie!
Po historii mieliśmy angielski, na którym było dosyć pracowicie, robiliśmy ćwiczeniówkę w celu przygotowania się do kartkówki.
Później nastąpiła geografia, na tym przedmiocie była kartkówka. Poszło mi bardzo średnio i chyba wolę nie wiedzieć co dostałam.
Po geografii był WF. Moja Pani miała jechać na zawody, więc stwierdziłam, że mam okienko. Moja Pani wspomagająca, powiedziała, że mogę sobie z nią w tym czasie posiedzieć.
W szkole, na zapleczu jednej z sal, moje Panie wspomagające mają swój kantorek, stoi tam drukarka brajlowska i parę innych pierdół ułatwiających mi życie. Kiedy siedziałam sobie z Paniami, nagle zadzwonił mi telefon, okazało się, że to Pani od WF mnie poszukuje. Byłam tym faktem bardzo zdziwiona, tak samo, jak i Pani Ewa, której dyrekcja nie odwołała tylko jednej godziny. 🙂
Po WF był polski, na którym mówiliśmy o stereotypach. Bardzo lubię pisać na ten temat, więc późniejsze odrabianie pracy domowej, sprawiło mi przyjemność. 🙂
Potem nastąpiły fizyka i chemia. Na fizyce, przez całą lekcję robiliśmy powtórzenie. Jedna z koleżanek, z którą pracowałam pokazała mi swoje mega nożyczki. Które są mniejsze niż gumka do ścierania. I równie wielki zszywacz. Także było bardzo pozytywnie. 🙂 Dodatkowo wszystkie się sprzeczałyśmy która rozumie mniej, od drugiej. 🙂
Chemię zaś, spożytkowałam na czytanie słówek z angielskiego, które dostałam od jednej z moich Pań.
Ze szkoły odebrała mnie Kinia, poszłyśmy coś zjeść, a potem udałyśmy się na chór. Było cudownie, z resztą, jak zawsze.
W środę, zaczynaliśmy fizyką, na której wzięliśmy nowy temat.
Potem była chemia, na której pisaliśmy dużo o kwasach. Po chemii było spotkanie łączników z biblioteką, na które wybrałam się z Panią wspomagającą.
Po spotkaniu była matma, na której siedzieliśmy z Panią wspomagającą. Potem były WF i informatyka, na których nic szczególnego się nie działo. Następnie miałam okienko, na którym przyszła do mnie Kinia. Poszłyśmy coś zjeść i pogadałyśmy. Potem miałam rewalidacje, na której próbowałam ogarnąć plecenie warkoczy, chyba nawet mi wyszło. 🙂
Po szkole przeszłyśmy się do Kini domu. Razem wyprowadziłyśmy jej psy, a później chwilkę tam siedziałyśmy.
W czwartek zaczynaliśmy angielskim, na którym mieliśmy sprawdzian. jako, że była godzina siódma trzydzieści, to nasze umysły pracowały bardzo średnio. Ja po raz pierwszy, miałam sprawdzian w formie elektronicznej, bardzo fajne doświadczenie. 🙂
Po angielskim, była matematyka, na której Pani z biblioteki poprosiła łącznika, przyszłam. Okazało się jednak, że nie zostałam wpisana na listę obecności i że nic ode mnie nie chcą.
Po matmie był polski, na którym pracowaliśmy z normalnymi książkami, Pani poprosiła, abyśmy napisali plan wydarzeń. Podczas naszego pisania, zadzwonił dzwonek, co Pani podsumowała. "No i lekcja zmarnowana!"
Po polskim, była biologia, na której mieliśmy zastępstwo z Panią od EDB, która kiedyś uczyła nas techniki, przez całą tą lekcję grałam sobie w crazy party. 😀
Potem były religia, Wos i wychowawcza, na których nic szczególnego się nie działo.
Po szkole wybrałam się na chór. Było bardzo pracowicie i sympatycznie.
W piątek zaczęłam rewalidacją, na której udoskonalałam swoje – jakże marne umiejętności kulinarne.
Potem miałam okienko, które spożytkowałam na sprawdzenie messengera.
Następnie udałam się na polski, na którym czytaliśmy fragment książki : " zupa z jeża". Fragment zachęcił mnie do przeczytania całości, zobaczymy czy mi się uda. Jak na razie czekają na mnie : "Syzyfowe pracę".
Po polskim był WOS, mieliśmy zadaną reklamacje – której prawie nikt nie zrobił. Ze względu na dużą ilość nieodrobionych prac domowych, Pani odpuściła nam wstawianie nieprzygotowań.
Później był niemiecki, na którym robiliśmy zakazy. Stwierdziłam, że nasza Pani od niemieckiego, ma w sobie nieskończone pokłady cierpliwości. Widać było, że ma nas dosyć, ale głosu nie podniosła ani razu.
Po niemieckim nastąpiła matma, na której robiliśmy wyrażenia algebraiczne, czyli nic nowego.
Po matmie był pracowity angielski. A potem religia, na której nic szczególnego się nie działo.
Po religii nastąpił WF, przez całą lekcję byłam z Panią na siłowni na zewnątrz. Moja Pani od tygodnia próbowała namówić mnie do wzięcia udziału w zawodach, dla osób niepełnosprawnych. Na reszcie jej się udało!
po WF było doradztwo zawodowe. Przed salą od doradztwa, trzy koleżanki prowadziły fajny dialog. Martyna, Julka i Agata.
Agata pyta Martynę : "Jesteś na mnie zła?"
na co Julka mówi do Martyny : "Fajną masz tapetę!".
Ten dialog powtarzał się kilka razy :
"Jesteś na mnie zła"
Fajną masz tapetę!
Martyna nie reagowała ani na pytanie Agaty, ani na Komplement Julki. 🙂 Na doradztwie zawodowym, wbiegłyśmy z dziewczynami, jak dzikie zwierzęta i zajęłyśmy ostatnią ławkę, ale Pani poprosiła nas, abyśmy się przesiadły bliżej. Później dzwoniła do mnie koleżanka, w celu ustalenia sali, w której przebywamy.
Sobotę po większości spędziłam na nauce, a wieczorkiem udałam się z Myszką na spacer.
A wczoraj siedziałam i głównie odrabiałam lekcje.
Pozdrawiam Was i zachęcam do komentowania!