Witajcie. Jak już wiecie w piątek miałam zakończenie roku, tak więc, wypadało by tu coś napisać. O dziewiątej piętnaście, mieliśmy pojawić się na dużej sali na akademię. Tyle, że Ja zapomniałam kupić torebek na upominki dla nauczycieli, więc zamiast na akademię, udałam się do Pepco. Kiedy przyszłam do szkoły, byłam święcie przekonana, że akademia się skończyła. Myliłam się! Prawie cała Moja klasa stała pod salą, w której mieliśmy otrzymać świadectwa. Na akademii z dwudziestu osób było, uwaga, uwaga! Trzy 😀 Także fulwypas. Kiedy akademia się skończyła, przyszła do nas wychowawczyni, aby wpuścić nas do sali. Zaczęła od rozdawania nagród. Nie podejrzewałam, że coś dostanę, ale jednak się myliłam. Dostałam kartę podarunkową do Empiku, i płytę z filmem "Ostatnia piosenka". A od moich cudownych Pań wspomagających dostałam pendrajwa i dyplom w brajlu. Więc zamiast słuchać, jak inni odbierają nagrody, czytałam sobie dyplom. Dla Kingi Czyżewskiej Drabik, za wzorowe zachowanie, i znakomite wyniki w nauce. No cóż, ja bym swoich wyników znakomitymi nie nazwała, ale nauczyciele widocznie stwierdzili inaczej. Moja średnia wynosiła cztery siedemdziesiąt jeden, także uważam, że źle nie było. Z zakończenia w podstawówce wyszłam z rękami pełnymi upominków. W sumie to nadal nie dopuściłam do siebie że są wakacje, nie wiem czemu tak, ale w tym roku tak właśnie jest. Po zakończeniu w podstawówce, poszłam na zakończenie do szkoły muzycznej. Był to dzień, w którym ukończyłam pierwszy stopień, także od czterech dni, jestem absolwentką pierwszego stopnia szkoły muzycznej. Na początku przypadkiem spotkałyśmy moją Panią od fortepianu. Pani uśmiechnęła się na nasz widok, upominek Jej się podobał, i powiedziała, że będziemy w kontakcie, i że we wrześniu się zobaczymy. Potem, troszkę mniej przypadkowo spotkałyśmy z Mamą moją wychowawczynię, wręczyłam jej upominek, podziękowałam za wszystkie lata, przez które Mnie uczyła, i poszłyśmy na pożegnanie absolwentów. Odbywało się ono na wielkiej sali koncertowej. Dyrekcja wręczała wszystkim uczniom nagrody, i świadectwa z wyróżnieniami, pod koniec poprosiła szóste klasy, na scenę. Każdy dostał świadectwo i gratulację. Po długich i wyczerpujących zakończeniach, udałyśmy się z Mamą na picce.
Uwaga, uwaga! Przez chwilę będzie książkowo!
w zeszłym tygodniu przeczytałam "Dziwny przypadek Psa nocną porą", i jakoś zapomniałam wam o tym napisać, recenzja, znajduje się na blogu użytkowniczki Monia 01, także tu jej nie będzie. Zaś w tą sobotę zaczęłam, a w niedziele skończyłam książkę Pt. "Gwiazd naszych wina". Obiecuję, że recenzję tu wstawię, ale najpierw muszę ją napisać, a idzie Mi jakoś średnio. Koniec informacji książkowych. 😀 Powrót do rzeczywistości. W niedziele z Mamą, partnerem mamy, i przyjaciółką, wybraliśmy się do Sky Jumpu. Czyli po polsku mówiąc, parku trampolin. Było bardzo ciekawie. Dorośli skakali, i się wygłupiali. Spotkaliśmy moją koleżankę z klasy, i jej brata, także wariowaliśmy razem. Jak tak się wyskakałam, to stwierdziłam, że tam sobie można nie źle kondycje wzmocnić. Po wykończeniu sił polecieliśmy wszyscy na lody. Jest u nas w mieście lodziarnia, która nazywa się mleczna, słynie z przeróżnie dziwnych smaków, i właśnie w owej lodziarni Ja wzięłam sobie wiśnie z pieprzem, partner mamy białą czekoladę z żurawiną, a przyjaciółka nie wiem co. 😀 Wczoraj nic ciekawego się nie działo, było deszczowo, z resztą, tak, jak w niedzielę. Jedyne plusy tego dnia, to to, że poczytałam sobie tutejsze blogi, i pojadłam przepysznych malin. A dzisiaj, mam w planach spotkanie z koleżanką. Pamiętajcie, recenzja na pewno będzie, obiecuję! Tylko nie wiem kiedy. Pozdrawiam, i zachęcam do komentowania!
Kategoria: Codzienność.
Małe pytanko, i sporo stresu.
Witajcie. Dosyć dawno mnie tu nie było. Co tam ostatnio u mnie? Hm. W tym tygodniu nic szczególnego się nie działo. Mam sporo problemów i sporo nauki, ale mimo to postanowiłam, że coś tu skrobnę. W czwartek stwierdziłyśmy z Kinią, że nie widziałyśmy się całe dwa dni! I, że koniecznie trzeba się zobaczyć. Wybrałyśmy się razem nad wodę. I spędziłyśmy miło czas. A wczoraj, miałam kontrolną wizytę u okulisty. Ostatnimi dniami, często bolały mnie oczy. A wizytę miałam umówioną dawno. Więc stwierdziłam, że dobrze się złożyło. I co się okazało? Mam jakieś zmiany w oku. W poniedziałek idę na rezonans magnetyczny i na kontrast, cokolwiek to jest. Jeśli okaże się, że to coś od oczu. To Pani doktor chcę mnie wziąć do szpitala na okulistykę. A co najśmieszniejsze w poniedziałek zdaje również egzamin z fortepianu, także stresu będę miała mnóstwo. A tak w ogóle moi drodzy czytelnicy, mam do was pytanie. Czy chcieli byście ujrzeć tu recenzje książki Pt. "Morderstwo w Orient Expresie"? Skończyłam ją w zeszłym tygodniu. Ale jakoś zapomniałam o tym, że mogła bym napisać recenzję. Chętnie wysłucham wszystkich za i przeciw, i zobaczymy czy recenzja powstanie.Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.
pracowitego maja ciąg dalszy
Witajcie. Dla czego ten maj taki pracowity? A no pewnie dla tego, że wielkimi krokami zbliża się wystawienie ocen. W tym roku kończę również pierwszy stopień szkoły muzycznej. Także pracy jest sporo, a że jestem człowiekiem, który lubi sobie utrudniać życie, to zgłaszam się do różnych konkursów. W tym tygodniu pierwszym pracowitym dniem był poniedziałek. Rano poszłam na konkurs piosenki anglojęzycznej, w którym udało mi się zająć trzecie miejsce. Potem pisaliśmy sprawdzian z polskiego, który wyjątkowo był dosyć łatwy. Później poszłam do szkoły muzycznej. Na próbę chóru. Również było pracowicie, ponieważ przygotowywaliśmy się do wtorkowego występu. We wtorek mieliśmy dwa występy z chórem. Śpiewaliśmy na dwóch koncertach dla przedszkoli. Zeszło nam od ósmej trzydzieści do dwunastej. Przez co opuściłam kolejny dzień szkolny w podstawówce. W szkole muzycznej byłam, bo wielkimi krokami zbliża się egzamin, a więc nie chce opuszczać. Na fortepianie przyszła do nas Pani z Ukrainy. I dostałyśmy ciastko od księcia Harego. A tak konkretniej. Książę Hary chciał zaprosić na ślub cały świat. NO, ale wiadomo, że tyle ludzi by się nie zmieściło. Więc rozsyłał ciastka po wszystkich państwach świata. Do Polski trafiły trzy paczki. I jedną dostała właśnie ta Pani od nas z muzyka. Także miałam przyjemność jeść ciasteczko od księcia Harego. :D. Po szkole muzycznej przyszła do mnie Kinia. Wspólnie spędziłyśmy miły wieczór i poszłyśmy na pizzę. W środę wieczorkiem również się spotkałyśmy. Co więcej próbowałyśmy nagrać wpis na bloga. Tylko, że nam za bardzo odbijało! W czwartek w szkole nie działo się nic ciekawego. A po szkole poszłam na chór. Nasza Pani Dyrygentka miała imieniny. Także mieliśmy bardzo miłą próbę. Dzisiaj była gala wręczenia nagród, za konkursy organizowane z okazji tygodnia europejskiego w naszej szkole. M.in. tego piosenki Anglojęzycznej. Za zajęcie trzeciego miejsca dostałam trzydziestozłotowy bon do Empiku, pyszną czekoladę z orzechami i dyplom. 🙂 Pozdrawiam i zachęcam do komentowania!
Witajcie, moi, kochani czytelnicy. Jak wiecie ostatnio działo się sporo. Ale czy po konkursie i występach przestało się dziać? A skąd! W środę, poza finałem konkursu miałam jeszcze muzyczną. Poleciałam do muzycznej i co? I okazało się, że jest sprawdzian z audycji muzycznych. A co najśmieszniejsze, ja o nim nie wiedziałam! Suuper. Ale na szczęście wcześniej mnie nie było. Więc Pani pozwoliła napisać mi go w przyszłym tygodniu. Po szkole muzycznej, przyszła do mnie przyjaciółka. We dwie miałyśmy iść do teatru. Moja mama gra w teatrze amatorskim, i miałyśmy iść, aby zobaczyć spektakl w wykonaniu owego teatru. Ale czy z nami dwoma może być normalnie? A skąd! Zaczęło się tak, że przewracałyśmy szafę do góry nogami żeby znaleźć parasolkę! Której później i tak zapomniałyśmy wziąć z domu. 😀 No więc wychodzimy sobie na autobus, święcie przekonane, że zdążymy. Przed blokiem przypomniałyśmy sobie, że nie mamy parasolki! Ale stwierdziłyśmy, że mamy kaptury. Także się nie wracałyśmy. Poszłyśmy na przystanek. I uciekł nam autobus! Więc bez większego zastanowienia stwierdziłyśmy, że pójdziemy tam piechotką. Od tego przystanku, do amfiteatru jest spory kawałek drogi. Ale doszłyśmy w dwadzieścia minut! I na spektakl spóźniłyśmy się tylko o cztery minutki. W drodze było prześmiesznie. Padał ogromny deszcz. Ja byłam ubrana w krótką sukienkę i lakierki. Przyjaciółka namówiła mnie do tego, żeby wziąć bluzę, bo tak to, to nie wiem co by ze mną było. Nie zaziębiłam się! Chwała bogu! W czwartek był dosyć normalny i pracowity szkolny dzień. W piątek najciekawszą sytuacją było to, że zepsułam sobie internet! :D. A konkretnie to zmieniłam sobie jakoś zabezpieczenia. Nie wiem jak! Ja tylko słuchałam muzyki i jak to mówi brat Kini. Się wysypało. 😛 Totalnie bez mojego udziału. :)Chociaż nie wiem, czy przy próbie naprawy czegoś nie wysypałam. Wczoraj miałam przecudowny dzień! Rano poszłyśmy z mamą i jej koleżanką, która też była z dziećmi do restauracji. Oczywiście ja nic nie jadłam. CI co mnie znają, to wiedzą, że namówić mnie do jedzenia jest dosyć ciężko. A przynajmniej od pewnego czasu. 🙂 Zwłaszcza po śniadaniu! Ale potem i tak poszliśmy na lody, więc coś zjadłam. 😀 Po sympatycznym wypadzie do restauracji poszłam do przyjaciółki! Czyli oczywiście Kinguni, która jest Myszką! Te przygody w deszczu to też z nią! 🙂 A więc poszłam sobie do niej. I poznałam jej brata I jej kuzyna. Mieliśmy przyjemność wygłupiać się we czwórkę przez pewien czas. Poznałam również Kini mamuśkę. A najbardziej zadowolona jestem z poznania jej piesków. Jeden to Hary. Puchaty pekińczyk z płaskim pyszczkiem i ogromniastymi puchatymi uszami! Jak go zobaczyłamm, to się zakochałam! Podobno szczeka na wszystkich, i nie lubi obcych. Hmmm. Dziwne. 😀 Mnie chyba polubił, bo od razu zaczął mnie lizać. Drugim pieskiem jest Fiona. Szorstka dosyć wysoka suńka. Też była dla mnie bardzo sympatyczna. We dwie wyszłyśmy z psami i z chłopakami. Potem zostawiłyśmy towarzystwo i poszłyśmy do galerii. Oczywiście piechotką. Także kolejne wspólne pół godzinki pieszej drogi zaliczone. 🙂 W galerii poszłyśmy do KFC. Zjadłyśmy i znowu poszłyśmy się przejść. 🙂 Potem mama zawiozła mnie do babci. I nic szczególnego się nie działo. Dzisiaj skończyłam czytać biografie "Jak wytrzymać z Joanną Chmielewską". Biografia jest napisana przez Martę Węgiel. Serdecznie polecam! Po południu przyszed do nas wujek. I naprawił mi internet! Pozdrawiam go bardzo serdecznie, z nadzieją, że kiedyś tu zajrzy. Pozdrawiam! I zachęcam do czytania tych moich bazgrołów!
Witajcie. Ostatni tydzień, może nie należał do najciekawszych. Ale jego końcówka była prześmieszna. Jednak zacznijmy od początku. W niedzielę byłam na komunii. Było super! Bardzo fajnie spędziłam czas. Oczywiście w bardzo sympatycznym towarzystwie. Później nic ciekawego się nie działo. W środę spotkałam się z przyjaciółką, która na Eltenie ukrywa się pod nickiem Myszka. Było dosyć śmiesznie, jak zawsze. A wczoraj. Miałam bardzo ciekawy dzień. Pierwszy był niemiecki. Wszyscy zgłosili nieprzygotowania, a ja jedyna nie. Pani mnie zapytała. I dostałam piątkę! Potem była matma. Teraz mamy geometrię i nic nie rozumiałam. Potem była muzyka. I Dostałam dwie piątki! Później na polskim zgłosiłam się do odpowiedzi. A na fizyce odpowiadałam razem z kolegą. A w sumie to zgłaszałam się i odpowiadałam na pytania, na które on nie znał odpowiedzi. I czwóreczka się uzbierała! Po szkole mieliśmy zadanie z informatyki. Naszym zdaniem, Pani nauczycielka zapomniała jak to jest być uczniem. Zadanie brzmiało Zrób wywiad z obcymi ludźmi nagraj i głos i wideo. Suuper! Pomijam fakt, że pytanie było dosyć dziwnie sformułowane. Pytanie brzmiało "Jak w kreatywny sposób można wykorzystać nowoczesne technologie". Spotkałam się z koleżanką z klasy. We dwie poszłyśmy do Julki koleżanki. Czyli Agnieszki. A Agnieszka też była z koleżanką. Agnieszka i Kinga. Nie chodzą z nami do klasy, ale chodzą do liceum plastycznego. I pomogły nam nagrać i zmontować. Uśmiałyśmy się co nie miara. Bo filmik miał trwaćn od 3 do pięciu minut. Chodziłyśmy dwie godzinki. I ledwie mamy trzy minuty filmu. :D. Bo albo ludzie nie chcieli odpowiedzieć na pytanie. Albo bali się pokazywać wideo. Spędziłyśmy razem cudowne trzy godzinki. Wróciłam wieczorem. I z osóbką, która jest tu pod nickiem myszka gadałam ponad godzinę! Skończyłyśmy rozmawiać o w pół do dwunastej w nocy. Suuuuper! Dzisiaj byłam na wokalu. I Ćwiczyłam duecik z moją mamą. A po co? Dowiecie się nie długo! Pozdrawiam i zachęcam do komentowania!