Witajcie witajcie! Co tam ostatnio u mnie? Są wakacje, więc wypadało by pogadać o wszystkim i o niczym.
Parę wpisów już zaczęłam tworzyć, też z tego typu, ale coś poszło nie tak. 😉 Co ostatnio porabiam? Orientacja orientacja i orientacja. Żyje tym, i bardzo sobie to chwalę.
Z Panią widuje się dwa razy w tygodniu, ale laskę widuje znacznie częściej. 😉
We wtorek np. byłam sobie z Ziejką w stowarzyszeniu. Było bardzo ciekawie. Zwłaszcza zważając na to, że ona nie zna stron, więc kierowała mnie na oko.
Więc było albo Dobrze. Albo, Nie, lepiiej tak nie idź, jak idziesz, bo ulica, słup, budynek, albo cóś. 😉 Nie za każdym razem była w stanie mnie uratować. 😉 Do stowarzyszenia doszłyśmy w całości. Nawet sama wsiadłam do autobusu, i żyje, pasażerowie wszyscy też, więc nie jest źle.
😉 Wracając ze stowarzyszenia, szłyśmy po bardzo nie równym c`hodniku, po wiadukcie, i gdzie się tam jeszcze tylko dało.
Pomijam fakt, że np. skakałam z krawężników, bo ich nie zauważałam, a Ziejka zapominała, żeby mnie o nich informować. Bo, przecież powinnam je znajdować laską, ale to, że powinnam, nie oznacza, że znajduje. 😉
W środę zaś, miałam orientację, o której kiedyś na pewno pojawi się duży wpis, co, jak, dla czego, czego się nauczyłam, a czego mniej.. Co pojęłam, a co jeszcze nie bardzo. ;)D Przyznać muszę, że jak na razie więcej pojęłam niż nie, co zawdzięczam tylko i wyłącznie Pani. Pozdrawiam z nadzieją, że Pani to przeczyta, a może nawet skomentuje. 😉 <3
Po orientacji stwierdziłyśmy z mamuśką, że spotkamy się ze znajomymi, którzy przybyli aż z Irlandii. Plan się udał, i pojechaliśmy nad wodę, zjeść rybę. Było cudnie. Kaczki, ryby, karpie, mniej ludzi, więcej ciszy.. Bardzo sobie to cenię. Rybka też smaczna, więc bardzo mi się podobało.
W czwartek zaś, spędziłam cały dzień z moją Ziejką. Rano pojechałyśmy do urzędu, ona musiała, ja na szczęście nie, bo, urzędów nie lubię, ale stwierdziłam, że się z nią wybiorę, bo, ona nie lubi tak bardzo, jak ja, albo i bardziej. 😉
W każdym razie, nagle się okazało, że jest ewakuacja, a ja siedziałam sama, gdzieś na korytarzu, czekając na Ziejke. I rozkminiałam, czy tak w zasadzie, to ktoś mnie weźmie, czy spalę się razem z elektroniką. 😉
Ziejka stwierdziła, że ewakuacja mocno oszukana, bo, nie było straży pożarnej. 😉
Część ludzi wyszła, druga część siedziała, i rozkminiała co się dzieje. My, raz byłyśmy w pierwszej grupie, raz w drugiej. 😉
Potem poszłyśmy do pewnej Kasi. Kinga była umówiona, ja nie. WIęc zdziwienie Kasi mogło być spore, ale na szczęście nie było. 😉 Ucieszyła się. Ja też, bo dawno jej nie widziałam.;) Kasia, ma dwójkę dzieci. Aurelkę, o której bardzo dużo słyszałam, gdy Kasia pracowała w stowarzyszeniu, i Macieja, o którym słyszałam jeszcze więcej, od mojej Kingi. ;)BO to jej przyszły mąż, dwadzieścia lat młodszy. 😉 U Kasi posiedziałyśmy i się pośmiałyśmy, bo Kasia jest tak samo pozytywną osóbką, jak my. 🙂
Potem z mamą i Ziejką, wybrałyśmy się nad wodę. Fajnie było, gdyby nie to, że nie spałam ponad dobę, i nie bardzo wiedziałam co się dzieję. Przeszłyśmy się na spacer, po czym położyłyśmy się na molo, i patrzyłyśmy w niebo. YYYY. Tak tak, ja powiedzmy, że też. 😛
Było super, gdyby nie to, że bardzo mnie słońce raziło. 🙂
Później wróciłyśmy do domu, i byłam najszczęśliwszą istotą pod słońcem, bo, nie tylko mogłam odpocząć od słońca, ale także od świata i ludzi. 🙂
Chwilkę byłam sama w domu. Potem wróciła Ziejka, więc musiałam wstać, otworzyć jej, ogarnąć siebie i otoczenie, i mogłam iść spać, tak na poważnie. Pamiętam, że przez chwilę gadałam głupoty, bo jedno myślałam, drugie mówiłam, a trzecie powinnam mówić. ;)A Ziejka zadawała trudne pytania.
Zaraz potem usnełam.
A w piątek, piąteczek, piątunio, byłam jeszcze szczęśliwsza, bo prawie się wyspałam i cały dzień siedziałam trochę z dziewczynami, i trochę sama. 😉
Miałyśmy iść z Ziejką na orientację, ale Pani zadzwoniła, że nie może, budząc mnie przy okazji. 🙂 No, to już wiecie, dla czego wyspałam sie tylko prawie. 😉
A na koniec kilka przemyśleń. Również związanych z orientacją.
Ci co mnie znają, wiedzą, że raczej w siebie nie wierzę, w związku z czym, Ostatnio rozkminiałam to, że Pani zamiast mówić mi, że się zgubiłam, i że robię coś źle, chwali mnie za to, jak się odnalazłam, 😉 czym dodaje mi pewności siebie, za co jestem bardzo bardzo wdzięczna. 😉 Choć i tak zazwyczaj nie wierzę, że mi się uda, że dotrę do celu, że się nie zgubię, i że będzie dobrze. ;)Nie jest na szczęście tak, że rezygnuje, bo mi się nie uda, ale Podchodzę do wszystkiego ze świadomością, że raczej będzie źle, i że inni zrobili by to lepiej. 😉 CO jest męczące na dłuższą metę. 😉 WIęc staram się to zmieniać, a tacy ludzie jak moja Pani… bardzo mi pomagają. 😉 Pozdrawiam Was i zachęcam do komentowania!
O wszystkim i o niczym, oraz kilka przemyśleń. Z dedykacją dla P.W. :-) Czyli osoby, która wierzy we mnie nawet wtedy, gdy ja w siebie nie wierzę. ;)
Witajcie witajcie! Co tam ostatnio u mnie? Są wakacje, więc wypadało by pogadać o wszystkim i o niczym.
Parę wpisów już zaczęłam tworzyć, też z tego typu, ale coś poszło nie tak. 😉 Co ostatnio porabiam? Orientacja orientacja i orientacja. Żyje tym, i bardzo sobie to chwalę.
Z Panią widuje się dwa razy w tygodniu, ale laskę widuje znacznie częściej. 😉
We wtorek np. byłam sobie z Ziejką w stowarzyszeniu. Było bardzo ciekawie. Zwłaszcza zważając na to, że ona nie zna stron, więc kierowała mnie na oko.
Więc było albo Dobrze. Albo, Nie, lepiiej tak nie idź, jak idziesz, bo ulica, słup, budynek, albo cóś. 😉 Nie za każdym razem była w stanie mnie uratować. 😉 Do stowarzyszenia doszłyśmy w całości. Nawet sama wsiadłam do autobusu, i żyje, pasażerowie wszyscy też, więc nie jest źle.
30 odpowiedzi na “O wszystkim i o niczym, oraz kilka przemyśleń. Z dedykacją dla P.W. :-) Czyli osoby, która wierzy we mnie nawet wtedy, gdy ja w siebie nie wierzę. ;)”
Brawo za ogarnięcie orientacji, wykrywanie spadków wszelakich jest jedną z trudniejszych rzeczy, przynajmniej dla mnie było.
Dziękuję. <3 Tak, dla mnie też jest, więc dla tego spadałam. D
tobie i tak już żadne spadki nie zaszkodzą. 😛
Hmmmm. I jak ja mam biedna to rozumieć? WIesz, zależy po czym chodze, zdarzają się takie momenty, że mam wrażenie, że jak bym spadła, to nic by ze mnie nie zostało. @P.W. też ma takie wrażenie czasem. 😉
zrozum to tak, jak ci wygodnie. xdd
Fajny wpis, ale muszę napisać kilka słów.
1. Z Panią widuje się dwa razy w tygodniu, ale laskę widuje znacznie częściej.”
A już myślałam, że żadziej 😛
2. „Nawet sama wsiadłam do autobusu, i żyje, pasażerowie wszyscy też, więc nie jest źle.”
A sam autobus przetrwał?
3. „…i Macieja, o którym słyszałam jeszcze więcej, od mojej Kingi. ;)BO to jej przyszły mąż, dwadzieścia lat młodszy.”
Yyyyy, od kogo młodszy?
4. Co do ewakuacji, to u mnie w starej szkole właśnie była próbna ewakuacja, ale z jakiegoś powodu nie mogli póścić zwykłego alarmu, który był do takich prób używany i pan woźny chodził z megafonem, no i z niego puszczał alarm. To była lekcja niemieckiego, więc mieliśmy w dwóch grupach i w tej drugiej grupie pani poprosiła jednego chłopaka, żeby sprawdził, co to tak brzęczy na korytarzu. A on stwierdził: „Aaaa, to tylko świerszcze”. Nie wiem, co miałyby robić świerszcze według niego w szkole. Może się uczyć?
Dobrze. Pisz pisz, zawsze jak potrzebujesz.
1. Mogło by tak być, gdybym sobie np. chodziła z Panią, jako z przewodnikiem. WIęc się nie czepiaj. 😛 CHociaż laskę widuje też w domu, więc?
2. Autobus też, choć kilka razy laską dostał, tak samo, jak mijane przez Nas samochody.
3. Od Ziejki jest młodszy, ona ma 22 lata, a on, zaledwie dwa i to nie do końca. 😛
4. Tam nie było alarmu, chociaż ewakuacja prawdziwa, bo Im się coś tam paliło w elektronice.
brawko brawko. Co do krawężników i pochodnych znam to, ojj znam.
Hmmm. Za co brawo? A za krawężniki dziękuję. Cieszy mnie, że nie jestem jedyna.
za orjentację brawo.
Nawet wiem kim jest tajemniczy inicjał czyli P. W. 😉 Fajnie, że miałaś miły czas. 🙂
I co, fajnie się patrzyło w niebo?
Pani Emilko. Szkoda, że P.W. Nie skomentowała, chociaż jeśli wszystko dobrze poszło, to czytała. 😉 Aha. ja wiem, że pani wie. 😉 Moonlight, fajnie jak zawsze!
Kibicuję w dalszych zmaganiach z orientacją. A co do miłych spotkań, to miałam w te wakacje kilka podobnych i też było świetnie.
OO. Dzięki, że do mnie zajrzałaś. <3
Super, super. Orientacja przestrzenna dobra rzecz – świetnie, że się uczysz. Dużo praktyki i będzie dobrze. To, że się zgubisz to normalne (choć na początku może być trudne), ale przecież grunt to umieć się odnaleźć i dotrzeć do celu, więc tu Pani robi zdecydowanie dobrze, że Cie chwali.
Ach, znam ten stan psychofizyczny po nieprzespanej dobie. Tylko na miasto samej tak wtedy nie wychodzić, bo na zdolności ważne w orientacji wpływa to zdecydowanie ujemnie.
Zgadzam się. Oj zgadzam. Jak się nie śpi dobę, robi się przeciekawie!
Ja też wiem, kim jest P. W.
Ale pamiętaj, nie bije się kolegi w miejscu publicznym. 😀 😀 😀
A tymbardziej po twarzy. Eh. P.W. Dziękuję za te rozkminy!
Powodzenia, na pewno szybko wszystkiego się nauczysz. 🙂
Dziękuję Kochana. <3 mam taką nadzieję.
Brawo, brawo!
Powodzenia!
Dziękuję KOchana!
powodzenia orientacja dobra rzecz.
@Marcysia, dziękuję Kochana. <3
nie ma sprawy.
Jeśli mam się przyczepiać: „…szłyśmy po bardzo nie równym c`hodniku…” – co to jest c`hodnik? 😛
CHodnik to chodnik dla ludzi, którzy mają problemy z ortografią.
gdybym wszystko tak pisała, to niektórzy by się nauczyli! 😀
Przemyślenia najlepsze z całego w pisu. Podpisuję się całym leniwczym jestestwem. 🙂 Tak właśnie być musi. Gratuluję osiągnięć z tamtego czasu mając jednocześnie pewność, że po tych kilku latach od wpisu, są one dużo, dużo większe. A pewność ma nie bierze się z nickąd.
Fakt, są one. 🙂