Witajcie. Dzisiaj chce wam poopowiadać różne, ciekawe przygody z moich ostatnich dni. A więc tak. W środe poszłam do szkoły, i pierwszym przedmiotem był Polski. W każdym razie, nasza Pani pytała, co jej się bardzo żadko zdarza. Ale dla czego to wszystko takie śmieszne? A no głópawka zaczęła się od fizyki. Mam Panią wspomagającą. Pani Agnieszka wytrwale towarzyszy mi na kilku godzinach różnych przedmiotów. Najpierw się uśmiałyśmy, bo nam piłka z doświadczenia na koniec klasy poleciała. Potem stwierdziłyśmy, że się magiczne rzeczy dzieją, bo ludziom zaczęły książki i piurniki spadać z ławek. A potemPani Agnieszka stwierdziła, żę rozwiązywanie zadań obliczeniowych z fizyki jest pasjonujące. No i miałam dobry chumor przez cały dzień. Po podstawówce poleciałam do muzyka. I na audycjach muzycznych. Pani coś opowiadała, i powiedziała, że młody Chopin coś tam robił. A ktoś się całkiem poważnie spytał. A kto to jest młody Chopin? Jakiś potomek starego czy jak? NO, a klasa zareagowała brehtem. Potem wieczorkiem przyszła do mnie przyjaciółka. I wyszłyśmy sobie na spacer. I zapomniała mi powiedzieć o krawężniku i się przestraszyła. I się dwadzieścia minut śmiałyśmy, że ślepy krawężnika nie zauważył, i w ogóle. W czwartek miałam bardzo pracowity dzień. Z Polaka Pani wyrwała mnie do odpowiedzi. A na dodatek pisaliśmy kartkówke z historji i sprawdzian z geografi. Po połódniu poleciałam na fortepian i nawet wmiare mi poszło. W przyszły poniedziałek mam audycje klasową i może wstawie nagranie. Potem na chwilke wróciłyśmy do domu, żeby odrobić lekcje. Bo później miałyśmy iść z mamą na próbe chóru. No i co? Odrabiamy Angielski i w pewnym momencie mama mi czyta jakieś zdanie, a ja palnęłam że tak powiem co kolwiek. I wyszło zdanie. Piłka walnęła ją w twarz, i złamała jej obie nogi. No moja mama się ze śmiechu popłakała. Potem miałyśmy próbe chóru z orkiestrą. Bo śpiewamy koncercik z akompaniamentem orkiestry. A zazwyczaj śpiewamy z podkładami. A najśmieszniejsze jest to, żę te wersje podkładów są zupełnie inne niż te orkiestry. A my w odstępie czterech dni śpiewamy jeden koncert z ich wersjami, a drugi z naszymi. No będzie ciekawie. A dzisiaj wsumie chyba nic ciekawego się nie działo. Po za tym, że dostałam dwie piątki z matmy i jedną z fizyki. A w środe trzy szustki z kształcenia słuchu. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania!
Śmiesznawe, śmiesznostki czyli co tam u mnie.
Witajcie. Dzisiaj chce wam poopowiadać różne, ciekawe przygody z moich ostatnich dni. A więc tak. W środe poszłam do szkoły, i pierwszym przedmiotem był Polski. W każdym razie, nasza Pani pytała, co jej się bardzo żadko zdarza. Ale dla czego to wszystko takie śmieszne? A no głópawka zaczęła się od fizyki. Mam Panią wspomagającą. Pani Agnieszka wytrwale towarzyszy mi na kilku godzinach różnych przedmiotów. Najpierw się uśmiałyśmy, bo nam piłka z doświadczenia na koniec klasy poleciała. Potem stwierdziłyśmy, że się magiczne rzeczy dzieją, bo ludziom zaczęły książki i piurniki spadać z ławek. A potemPani Agnieszka stwierdziła, żę rozwiązywanie zadań obliczeniowych z fizyki jest pasjonujące. No i miałam dobry chumor przez cały dzień. Po podstawówce poleciałam do muzyka. I na audycjach muzycznych. Pani coś opowiadała, i powiedziała, że młody Chopin coś tam robił. A ktoś się całkiem poważnie spytał. A kto to jest młody Chopin? Jakiś potomek starego czy jak? NO, a klasa zareagowała brehtem. Potem wieczorkiem przyszła do mnie przyjaciółka. I wyszłyśmy sobie na spacer. I zapomniała mi powiedzieć o krawężniku i się przestraszyła. I się dwadzieścia minut śmiałyśmy, że ślepy krawężnika nie zauważył, i w ogóle. W czwartek miałam bardzo pracowity dzień. Z Polaka Pani wyrwała mnie do odpowiedzi. A na dodatek pisaliśmy kartkówke z historji i sprawdzian z geografi. Po połódniu poleciałam na fortepian i nawet wmiare mi poszło. W przyszły poniedziałek mam audycje klasową i może wstawie nagranie. Potem na chwilke wróciłyśmy do domu, żeby odrobić lekcje. Bo później miałyśmy iść z mamą na próbe chóru. No i co? Odrabiamy Angielski i w pewnym momencie mama mi czyta jakieś zdanie, a ja palnęłam że tak powiem co kolwiek. I wyszło zdanie. Piłka walnęła ją w twarz, i złamała jej obie nogi. No moja mama się ze śmiechu popłakała. Potem miałyśmy próbe chóru z orkiestrą. Bo śpiewamy koncercik z akompaniamentem orkiestry. A zazwyczaj śpiewamy z podkładami. A najśmieszniejsze jest to, żę te wersje podkładów są zupełnie inne niż te orkiestry. A my w odstępie czterech dni śpiewamy jeden koncert z ich wersjami, a drugi z naszymi. No będzie ciekawie. A dzisiaj wsumie chyba nic ciekawego się nie działo. Po za tym, że dostałam dwie piątki z matmy i jedną z fizyki. A w środe trzy szustki z kształcenia słuchu. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania!
23 odpowiedzi na “Śmiesznawe, śmiesznostki czyli co tam u mnie.”
Cieszę się, że chociaż ty nie masz kiedy myśleć o zmartwieniach i możesz wyrwać się z monotonii.
Wiesz. Ostatnio tych zmartwień jest na prawdę dużo. Więc tymbardziej sądze, że takie pozytywne dni są potrzebne.
Dokładnie, trzeba sie rozerwać, bo potem już tylko pani depresja.
A no nie stety. I dla tego trzeba pozytywy wyszukiwać.
czasem sie już niestety nie umie.
masz rację senter i ty lwico. Daszek mam nieraz to samo ale próbuję szukać dobrych stron
Dokładnie. Daszku wiem. Nie jesteś jedyną osobą, która tak ma. BO wiesz dobrze, żę często miewam różne, dziwne, podobne stany.
Wiem, ale nie każdy jak ty umie sobie poradzić niestety.
NO. Zdaje sobie z tego w pełni sprawę.
cudownie że miałaś ddobry humor.
No jasne, że cudownie. Na prawdę rzadko się tak fajnie czuję
Piłka walnęła ją w twarz i złamała jej obie nogi. Najlepszy tekst ever. Siedzę i płaczę ze śmiechu. 😀 😀 😀
Taaaak! U bnas często są takie jazdy 😀 Wszyscy ze śmiechu płakaliśmy.
Trzeba się rozerwać, bo i zerwać kiedyś się przyjdzie
😀 No cóż, pewnie masz rację. 🙂
Co do Chopina, to my na muzyce w siódmej klasie mieliśmy taką oto sytuację.
Ja sobie kulturalnie siedziałam sama w pierwszej ławce w rzędzie od ściany, a zamną siedziały sobie takie dwa wariaty. Nie dość, że mi laskę zabierali i musiałam ją tym sznurkiem do rączki plecaka przywiązać, żeby nie mogli jej zabrać, to jeden z nich póścił z głośnika piosenkę jakiegoś rapera. Kiedy pan od muzyki kazał mu to wyłączyć, on odpowiedział mniej więcej tak: „Ale proszę pana! To przecież Chopin śpiewał!”. A reszta klasy nie wie, czy się śmiać, czy płakać. Ale momentalnie nastała taka cisza, że ze stołówki było słychać lodówkę, ale to może przez to, że było okno otwarte, a moja stara szkoła jest tak ciekawie zbudowana, że dwie sale gimnastyczne (ta w podstawówce oraz ta w budynku gimnazjum) są na przeciwko siebie, a stołówka jest właśnie koło tej pierwszej sali, a sala muzyczna w gimnazjum.
Pan ostrzegł kolegę, żeby sobie w ten sposób nie żartował, bo następnym razem wstawi mu uwagę.
Hahahahaaaaa. Piękne!
I znowu tu wleiłąś coś, co jest na blogu, albo na odwrót, apffff!
Jak smutno.
Jak się nie podoba, to usuń komentarz 😛
To wszystkie trzy bym musiała usunąć. Nie warto. Niech zostanie dla potomnych 😀
Ejjj! też miałeem panią agnieszkę wspomagającą, nie ą samą, ale imie się zgadza
Ty w ogóle gdzieś miałeś nauczyciela wspomagającego? :O